Schulz zaznaczył, że uważa się za krytyka rządu włoskiego, ale w żadnym wypadku nie Włoch.
"W ciągu dziewięciu lat posłowania w Parlamencie Europejskim stałem się entuzjastycznym zwolennikiem polityków włoskich, od których Europa może wiele się nauczyć" - powiedział, wyrażając szczególne uznanie dla walki ze zorganizowaną przestępczością we Włoszech.
"Właśnie dlatego tak irytuje mnie to, czego świadkiem jestem obecnie" - podkreślił.
DPA przypomina, że niemiecki socjaldemokrata stał się przed dwoma tygodniami pośrednio przyczyną poważnego kryzysu w stosunkach Berlin-Rzym, prowokując w Parlamencie Europejskim Silvio Berlusconiego do słownej potyczki, w której włoski premier przyrównał Schulza do kapo z obozu koncentracyjnego.
Minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini określił tę wypowiedź mianem "prowokacji". Podkreślił, że rząd w Rzymie został "wyłoniony w drodze demokratycznych wyborów" i stanowczo odrzucił zarzuty Schulza pod adresem gabinetu Silvio Berlusconiego.
Frattini potwierdził zaplanowane w przyszłym tygodniu w Rzymie spotkanie z szefem dyplomacji niemieckiej Joschką Fischerem i zapewnił, że Włochy mają obecnie "doskonałe" stosunki z rządem w Berlinie.
Podkreślił także poparcie, jakim ze strony Niemiec cieszy się włoska prezydencja UE oraz zbieżność stanowisk obu państw "w wielu kwestiach" dotyczących rozpoczynającej się 4 października w Rzymie konferencji międzyrządowej UE.
sg, pap
O Berlusconim czytaj także w tygodniku "Wprost": Oskarżony Berlusconi