- Nikt rozsądny nie uważa zapewne, że z powodu jednego incydentu powinno się myśleć o zastosowaniu Artykułu 5. Ale co w takim razie powinno decydować o jego uruchomieniu? Co, jeśli jutro porwanych zostanie pięć czy dziesięć osób? Nie mówię, że stanie się to niebawem, ale pytanie pozostaje - zaznaczył w rozmowie z serwisem Euobserver były szef estońskiego wywiadu Eerik Kross.
Eston Kohver zniknął w piątek z posterunku przy granicy z Rosją w pobliżu przejścia Luhamaa. Władze Estonii tłumaczą, że był w trakcie prowadzenia śledztwa ws. przemytu broni. Tego samego dnia rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa potwierdziła, że zatrzymała Estończyka. Kohver został oskarżony o szpiegostwo i aresztowany na dwa miesiące. Grozi mu do 20 lat więzienia.
Wypuszczenia oficera domagają się estońskie ministerstwo spraw zagranicznych i resort spraw wewnętrznych. Kohverowi odmawia się pomocy konsularnej, co, jak twierdzi szef dyplomacji jest naruszeniem Konwencji Wiedeńskiej. Trwa dochodzenie, które ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia.
- To nasz problem, nasz obywatel, nasza granica. Na tym etapie nikt nie powinien interweniować. Nikt rozsądny nie uważa zapewne, że jeden incydent czy jedna porwana osoba powinna uruchomić Artykuł 5 NATO. Ale co w takim razie powinno go uruchomić? Co jeśli jutro porwanych zostanie pięć czy dziesięć osób? Nie mówię, że tak się niebawem stanie, ale pytanie pozostaje. Nie mieliśmy do tej pory do czynienia z sytuacją, że porwany został obywatel kraju NATO z terytorium państwa NATO -mówił Eerik Kross były szef estońskiego wywiadu w rozmowie z serwisem Euobserver.
Sprawę porwania estońskiego oficera skomentował również polski minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
- W takich sprawach trzeba najpierw wiedzieć, a dopiero potem reagować. Ustalmy fakty i to one będą podstawą do reagowania dla Estonii i jej sojuszników. Sądzę, że ten incydent nie wyczerpuje znamion Artykułu 5. Na pewno jest to natomiast powód do twardego żądania wyjaśnień ze strony Estonii - podkreślił Siemoniak.
tvn24.pl
Wypuszczenia oficera domagają się estońskie ministerstwo spraw zagranicznych i resort spraw wewnętrznych. Kohverowi odmawia się pomocy konsularnej, co, jak twierdzi szef dyplomacji jest naruszeniem Konwencji Wiedeńskiej. Trwa dochodzenie, które ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia.
- To nasz problem, nasz obywatel, nasza granica. Na tym etapie nikt nie powinien interweniować. Nikt rozsądny nie uważa zapewne, że jeden incydent czy jedna porwana osoba powinna uruchomić Artykuł 5 NATO. Ale co w takim razie powinno go uruchomić? Co jeśli jutro porwanych zostanie pięć czy dziesięć osób? Nie mówię, że tak się niebawem stanie, ale pytanie pozostaje. Nie mieliśmy do tej pory do czynienia z sytuacją, że porwany został obywatel kraju NATO z terytorium państwa NATO -mówił Eerik Kross były szef estońskiego wywiadu w rozmowie z serwisem Euobserver.
Sprawę porwania estońskiego oficera skomentował również polski minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
- W takich sprawach trzeba najpierw wiedzieć, a dopiero potem reagować. Ustalmy fakty i to one będą podstawą do reagowania dla Estonii i jej sojuszników. Sądzę, że ten incydent nie wyczerpuje znamion Artykułu 5. Na pewno jest to natomiast powód do twardego żądania wyjaśnień ze strony Estonii - podkreślił Siemoniak.
tvn24.pl