W środę w wywiadzie dla "Washington Times" sekretarz stanu Colin Powell wezwał do jak najszybszego udziału USA w siłach pokojowych w Liberii. Ponowił ten apel w czwartek przed Komisją Stosunków Międzynarodowych Izby Reprezentantów, mówiąc, że zaangażowanie amerykańskie w Liberii jest nakazem moralnym.
Tego samego dnia dwaj najwyżsi rangą dowódcy w Pentagonie przestrzegli jednak przed pochopnym wysłaniem wojsk do Liberii.
Przewodniczący Kolegium Połączonych Sztabów generał Richard B.Myers podkreślił, że sytuacja w Liberii "nie może być natychmiast naprawiona", i sugerował, że ma liczne zastrzeżenia co do ewentualnej amerykańskiej operacji wojskowej.
Jego zastępca generał Peter Pace ostrzegał, że w Liberii "sytuacja jest potencjalnie bardzo niebezpieczna", i przypomniał losy misji wojskowej USA w Somalii w 1993 r. Podjęta przez wojska amerykańskie próba opanowania anarchii, powstałej wskutek wojny domowej w tym kraju, zakończyła się śmiercią 18 żołnierzy w Mogadiszu.
rp, pap