Alan Eustace, inżynier pracujący w Google od 12 lat, ma na swoim koncie 10 opatentowanych wynalazków. Wydaje się jednak, że nie to było jego główną pasją na przestrzeni ostatnich 3 lat - w piątek udało mu się po długich przygotowaniach pobić rekord Felixa Baumgartnera i skoczyć z wysokości 41,4 km (poprzedni najlepszy wynik wynosił "zaledwie" 39 km).
Alan Eustace, wicedyrektor działu wiedzy i badań naukowych w firmie Google, wystartował w balonie helowym z Roswell w stanie Nowy Meksyk. 2 godziny później znajdował się na wysokości 41,4 km, a następnie oddał skok w specjalnym kombinezonie.
W spadku swobodnym udało mu się pokonać barierę dźwięku - osiągnął bowiem prędkość 1322 km/h. Świadkowie na ziemi mieli usłyszeć huk, przypominający uderzenie pioruna, które towarzyszy wszystkim obiektom przekraczającym granicę prędkości dźwięku. - To była ostra, ostra jazda - mówił potem. - Było pięknie. Niesamowicie. Można było podziwiać czerń kosmosu i widzieć kolejne warstwy atmosfery...
Spadał przez 15 minut, z czego pierwsze pięć w spadku swobodnym, czyli bez rozłożonego spadochronu. Wylądował ponad 100 kilometrów od miejsca startu balona.
Eustace jest z zamiłowania pilotem i skoczkiem spadochronowym, a do pobicia rekordu przygotowywał się przez ostatnie 3 lata. Wraz z grupą ekspertów od technologii kosmicznej i urządzeń do podtrzymywania życia w ekstremalnych warunkach opracował specjalny kombinezon, który umożliwił mu odbycie skoku.
57-latek za wszystkie przygotowania zapłacił sam - odrzucił nawet propozycję swojego pracodawcy, który chciał jego wyczyn współfinansować. Eustace'emu zależało bowiem, by nie było to przedsięwzięcie marketingowe. - Alan jest ryzykantem z zamiłowaniem do szczegółów - tak w "New York Timesie" przedstawiał kolegę z pracy informatyk Brian Reid. - Zamiłowanie do wysokich lotów miał od dzieciństwa - dorastał w Orlando, czyli niedaleko centrum lotów kosmicznych NASA na przylądku Canaveral. Razem z rodzicami wiele razy oglądał na żywo starty amerykańskich rakiet kosmicznych - dodał.
Wyborcza.pl, Dailymail.co.uk
W spadku swobodnym udało mu się pokonać barierę dźwięku - osiągnął bowiem prędkość 1322 km/h. Świadkowie na ziemi mieli usłyszeć huk, przypominający uderzenie pioruna, które towarzyszy wszystkim obiektom przekraczającym granicę prędkości dźwięku. - To była ostra, ostra jazda - mówił potem. - Było pięknie. Niesamowicie. Można było podziwiać czerń kosmosu i widzieć kolejne warstwy atmosfery...
Spadał przez 15 minut, z czego pierwsze pięć w spadku swobodnym, czyli bez rozłożonego spadochronu. Wylądował ponad 100 kilometrów od miejsca startu balona.
Eustace jest z zamiłowania pilotem i skoczkiem spadochronowym, a do pobicia rekordu przygotowywał się przez ostatnie 3 lata. Wraz z grupą ekspertów od technologii kosmicznej i urządzeń do podtrzymywania życia w ekstremalnych warunkach opracował specjalny kombinezon, który umożliwił mu odbycie skoku.
57-latek za wszystkie przygotowania zapłacił sam - odrzucił nawet propozycję swojego pracodawcy, który chciał jego wyczyn współfinansować. Eustace'emu zależało bowiem, by nie było to przedsięwzięcie marketingowe. - Alan jest ryzykantem z zamiłowaniem do szczegółów - tak w "New York Timesie" przedstawiał kolegę z pracy informatyk Brian Reid. - Zamiłowanie do wysokich lotów miał od dzieciństwa - dorastał w Orlando, czyli niedaleko centrum lotów kosmicznych NASA na przylądku Canaveral. Razem z rodzicami wiele razy oglądał na żywo starty amerykańskich rakiet kosmicznych - dodał.
Wyborcza.pl, Dailymail.co.uk