Rozprawa ma się odbyć przed nowojorskim sądem jeszcze w sierpniu.
Podczas kontroli załogi samolotu Air France, którym miał odlecieć z Nowego Jorku do Paryża, jego drugi pilot Rivere odmówił przejścia przez bramkę z detektorem metali, a także oddania swego obuwia do sprawdzenia i zażartował: "Mam bombę w butach". Następnie chciał się oddalić z punktu kontrolnego. Służbom bezpieczeństwa lotniska nie było jednak do śmiechu. Pilot został niezwłocznie aresztowany.
Lot jego samolotu odwołano, 350 pasażerów spędziło noc w hotelu i odleciało dopiero kilkanaście godzin później, gdy z Paryża przyleciał inny pilot, wysłany na miejsce Rivere'a.
Władze amerykańskie potraktowały żart lotnika Air France jako niestosowną aluzję do sprawy Brytyjczyka Richarda Raida, który w grudniu 2001 r. umieścił materiał wybuchowy w swym obuwiu i został oskarżony o to, że zamierzał wysadzić w powietrze samolot relacji Paryż-Miami. Odbywa on obecnie w USA karę dożywotniego więzienia, na którą skazał go amerykański sąd.
Od czasu sprawy Raida, na lotniskach amerykańskich, a także w niektórych innych krajach służby bezpieczeństwa kontrolują obuwie pasażerów.
em, pap