"Na razie ostatecznej decyzji nie ma. Trwają kalkulacje i rozważania, jaki dokładnie to ma być obszar" - powiedział płk Eugeniusz Mleczak, rzecznik MON. Dodał, że w grę wchodzi kilka miejscowości.
Mleczak poinformował, że propozycję korekty terytorium w polskiej strefie stabilizacyjnej złożyli Amerykanie podczas ćwiczeń dowódczo-sztabowych na początku sierpnia. "Od początku trwały prace nad planami operacyjnymi dotyczącymi zarządzania naszą centralno-południową strefą stabilizacyjną. Jednym z efektów tych prac jest drobna korekta terytorium naszej strefy" - powiedział Mleczak.
Zapewnił, że oddziały w polskiej strefie stabilizacyjnej są przygotowane na ewentualne walki "z grupami przestępczymi i terrorystycznymi", które mogą się pojawić w polskiej strefie stabilizacyjnej. "Są to wojskowe siły stabilizacyjne, a nie np. policyjne. Walka z grupami przestępczymi i terrorystycznymi będzie należała do naszych obowiązków w naszej strefie" - powiedział rzecznik MON.
"Gazeta Wyborcza" sugerowała, że do zadań polskiej misji nie należy walka z bojówkami, a rejon centralno-południowy został wybrany na polską strefę stabilizacyjną ze względu na to, że panuje tam względny spokój.
Na początku września gen. Tyszkiewicz zostanie wojskowym gubernatorem strefy złożonej z pięciu prowincji. W dwóch z nich - Babil i Karbali - bezpośrednia władzę przejmą Polacy, w trzech pozostałych Ukraińcy i Hiszpanie.
Do zadań polskiego kontyngentu będzie należeć m.in. nadzorowanie przywracania porządku i bezpieczeństwa, pomoc w stworzeniu organów władzy, ochrona miejsc kultu religijnego i dóbr kultury, nadzór nad repatriacją i wspieranie organizacji humanitarnych.
Od 9 czerwca, kiedy do Iraku pojechała grupa przygotowawcza, do 10 sierpnia - w rejon Iraku przemieszczono ponad 2,5 tys. polskich żołnierzy.
rp, pap