Jak podaje Polskie Radio, ministerstwo obrony Rosji zaprzecza doniesieniom szwedzkim sił zbrojnych, jakoby rosyjski samolot wojskowy był bliski kolizji z maszyną skandynawskich linii lotniczych lecącą z Kopenhagi do Poznania. - Nie było podstaw do incydentu lotniczego związanego z piątkowym lotem z 12 grudnia rosyjskiego samolotu wojskowego w międzynarodowej przestrzeni lotniczej nad Morzem Bałtyckim - oświadczył rzecznik resortu obrony Rosji Igor Konaszenkow.
Według Konaszenkowa, odległość między trasami obydwu samolotów wynosiła ponad 70 kilometrów. Rzecznik resortu obrony potwierdził, że rosyjski myśliwiec miał wyłączone elektroniczne urządzenie służące do identyfikacji (transponder), przez co maszyna nie była widoczna na radarze samolotu pasażerskiego. Dodał również, że samoloty wojsk NATO latają niedaleko przestrzeni powietrznej Rosji "z wyłączonymi transponderami". - To nie oznacza, że rosyjskie urządzenie kontroli powietrznej ich nie widzą - podkreślał.
Szwedzkie wojsko informowało, że to rosyjski samolot uczestniczył w niebezpiecznym piątkowym wydarzeniu nad kopenhaskim lotniskiem w Kastrup - według informacji dziennika "Dagens Nyheter", gdy maszyna pasażerska startowała, pojawił się nad nią niezidentyfikowany przez radary obiekt. Według gazety, od zderzenia dzielił samoloty "włos". Według kolejnych doniesień skandynawskich mediów, maszyna linii SAS, która startowała, miała lecieć do Poznania.
- Samolot wojskowy nie miał włączonego transpondera, ale odkryliśmy go za pośrednictwem naszego systemu radarowego i ostrzegliśmy cywilną kontrolę ruchu lotniczego w Malmö - powiedział gazecie Daniel Josefsson, który pracuje w zarządzie wojskowego patrolu w Luleå. - Nagle, wojskowy samolot zmienił kierunek i zrozumiałem, że za minutę będzie na kursie kolizyjnym z samolotem pasażerskim - relacjonował.
Kilka godzin później szwedzki MON poinformował, że maszyna należała do Rosjan. Nie sprecyzowano, o jaki samolot mogło chodzić, ale według najprawdopodobniejszych przypuszczeń był to zwiadowczy Ił-20, często widywany w tych rejonach.
Polskie Radio, "Dagens Nyheter", thelocal.se, TASS
Szwedzkie wojsko informowało, że to rosyjski samolot uczestniczył w niebezpiecznym piątkowym wydarzeniu nad kopenhaskim lotniskiem w Kastrup - według informacji dziennika "Dagens Nyheter", gdy maszyna pasażerska startowała, pojawił się nad nią niezidentyfikowany przez radary obiekt. Według gazety, od zderzenia dzielił samoloty "włos". Według kolejnych doniesień skandynawskich mediów, maszyna linii SAS, która startowała, miała lecieć do Poznania.
- Samolot wojskowy nie miał włączonego transpondera, ale odkryliśmy go za pośrednictwem naszego systemu radarowego i ostrzegliśmy cywilną kontrolę ruchu lotniczego w Malmö - powiedział gazecie Daniel Josefsson, który pracuje w zarządzie wojskowego patrolu w Luleå. - Nagle, wojskowy samolot zmienił kierunek i zrozumiałem, że za minutę będzie na kursie kolizyjnym z samolotem pasażerskim - relacjonował.
Kilka godzin później szwedzki MON poinformował, że maszyna należała do Rosjan. Nie sprecyzowano, o jaki samolot mogło chodzić, ale według najprawdopodobniejszych przypuszczeń był to zwiadowczy Ił-20, często widywany w tych rejonach.
Polskie Radio, "Dagens Nyheter", thelocal.se, TASS