Znalazły się na nich przerażające opisy spadających ciał, dramatyczne wezwania o pomoc i ostrzeżenia przed zawaleniem się budynków World Trade Center.
Wiele z zarejestrowanych relacji pochodzi od osób, które po uderzeniu samolotów były uwięzione na wyższych piętrach wież. "Jesteśmy na 88. piętrze. Jesteśmy uwięzieni - mówi jakaś kobieta. - Cały budynek zawali się na mnie. Budynek zaczyna się zawalać...".
Rozmówca zidentyfikowany jako "Rocko" mówił, że jest na 105. piętrze północnej wieży. "Nie pozwólcie tu wchodzić ludziom. Tu jest mnóstwo dymu" - mówił policji.
Większość z 2.792 osób, które zginęły 11 września 2001 roku, było uwięzionych w 110-piętrowych wieżach powyżej miejsca, gdzie uderzyły dwa porwane samoloty. Pierwszy z nich uderzył w 94. piętro północnej wieży, a drugi - w 78. piętro południowej.
"Tu wszędzie są rozrzucone ciała. Mnóstwo ciał w całym budynku. Tu musiało zginąć kilkaset osób" - mówi jedna z osób. Ktoś inny: "Są dziesiątki ciał, ludzie po prostu wyskakują z budynku, ciała spadają z nieba".
Jedno z ciał porwane podmuchem wiatru spadło jeden czy dwa domy dalej, napisał w raporcie funkcjonariusz policji, zaś inny dodał, że widział ludzi, którzy trzymając się za ręce wyskakiwali razem.
"Musieliśmy uciekać spod wieży, żeby nie trafiły w nas ciała, które spadały i eksplodowały na skutek uderzenia. W ciągu sekund naliczyłem chyba 13 samobójstw" - napisał jeden z funkcjonariuszy. Odgłos spadających ciał był tak donośny, że jak przyznał jeden z policjantów, myślał, że to eksplozje bomb.
rp, pap