Prezydent Afganistanu Aszraf Ghani zaproponował, aby kilka stanowisk w rządzie objęli talibowie.
W szczególności talibowie mogliby pokierować resortami odpowiedzialnym za sprawy społeczności wiejskich i spraw celnych. Rządowa propozycja została jednak odrzucona ze względu na dalszą obecność międzynarodowych sił wojskowych w kraju.
29 września Ghani złożył w Kabulu prezydencką przysięgę i obiecał, że najpóźniej za półtora miesiąca powoła nowy rząd. Mimo, że ten termin już minął, końca kryzysu nie widać. Ma on swój początek w samej elekcji prezydenckiej, która trwała pół roku i groziła poważnym konfliktem między pasztuńskim południem kraju, a zdominowaną przez Tadżyków północą.
Pomagać przy rozwiązaniu kryzysu próbowali Amerykanie. Wszystko odbywało się w pośpiechu i bez planu na przyszłość. Celem było podpisanie umowy o utworzeniu w Afganistanie kilku baz wojennych USA i pozostawieniu w nich 10 tys. żołnierzy.
29 września Ghani złożył w Kabulu prezydencką przysięgę i obiecał, że najpóźniej za półtora miesiąca powoła nowy rząd. Mimo, że ten termin już minął, końca kryzysu nie widać. Ma on swój początek w samej elekcji prezydenckiej, która trwała pół roku i groziła poważnym konfliktem między pasztuńskim południem kraju, a zdominowaną przez Tadżyków północą.
Pomagać przy rozwiązaniu kryzysu próbowali Amerykanie. Wszystko odbywało się w pośpiechu i bez planu na przyszłość. Celem było podpisanie umowy o utworzeniu w Afganistanie kilku baz wojennych USA i pozostawieniu w nich 10 tys. żołnierzy.