- Pociski, karabiny maszynowe, to zbyt ciężkie. To tylko łatwo w telewizji oglądać - tłumaczy Stanisław Oniszczuk, który jako pierwszy wraz ze 120 osobami wyruszył do Charkowa. To pierwszy etap ewakuacji mieszkańców Donbasu polskiego pochodzenia, koordynowany przez MSZ i MSW.
- Chciałbym wyjechać, pracować i żyć. W Polsce jest dla mnie szansa - mówił dla TVN24 Jurij Kadaszlew, ale zarówno dla niego, jak i setek Polaków mieszkających w ogarniętym wojną rejonie Ukrainy decyzja o ewakuacji nie była prosta: uciekinierzy mogli zabrać ze sobą jedynie 30 kg bagażu, pozostawiając na miejscu często dorobek życia. Ponadto, należy mieć przy sobie dokumenty potwierdzające stan cywilny i wykształcenie, kwalifikacje zawodowe lub uprawnienia emerytalne oraz dokumentację medyczną.
Według danych MSZ przed wybuchem konfliktu w regionie Donbasu żyło ok. 4 tys. osób polskiego pochodzenia; większość z nich opuściło zagrożone tereny. W tej chwili pozostaje tu jeszcze 400 osób, z czego połowa zostanie ewakuowana. Ci, którzy pozostaną, będą otrzymywać od MSZ zapomogi w wysokości 200 dolarów miesięcznie.
TVN24
Według danych MSZ przed wybuchem konfliktu w regionie Donbasu żyło ok. 4 tys. osób polskiego pochodzenia; większość z nich opuściło zagrożone tereny. W tej chwili pozostaje tu jeszcze 400 osób, z czego połowa zostanie ewakuowana. Ci, którzy pozostaną, będą otrzymywać od MSZ zapomogi w wysokości 200 dolarów miesięcznie.
TVN24