"Wielonarodowa dywizja stała się faktem. Powstała z pomocą naszych amerykańskich przyjaciół i dzięki odważnym decyzjom dwudziestu jeden krajów. Mimo że mamy różne mundury i flagi, zjednoczyliśmy się w jednym celu - chcemy pomóc Irakijczykom w zmazaniu śladów potwornej dyktatury Saddama Husajna i zbudowaniu podstawy pokojowego życia" - powiedział gen. Tyszkiewicz w Obozie Babilon podczas ceremonii.
"Mam całkowite zaufanie do 21 krajów, które dziś przejmują dowództwo" - oświadczył dowództwa sił koalicji w Iraku gen. Ricardo Sanchez. Zapewnił, że sojusznicy nie pozwolą, by reżim Saddama Husajna powrócił.
Minister obrony Jerzy Szmajdziński zapewnił, że wielonarodowa dywizja jest w Iraku po to, "aby przywrócić ten kraj mieszkańcom - wszystkim Irakijczykom - bez względu na religię, plemię, poglądy".
Strefa środkowo-południowa obejmuje prowincje Babil, Karbala, za które odpowiada brygada polska, Wasit, za którą odpowiadają Ukraińcy oraz Kadisija i Nadżaf, które znajdą się pod zwierzchnictwem hiszpańskim. Przekazanie przez Amerykanów prowincji Nadżaf zostało przesunięte o trzy tygodnie.
Około 9 tys. żołnierzy wielonarodowej dywizji wystarczy, by zapewnić spokój i bezpieczeństwo w strefie środkowo-południowej w Iraku - ocenia gen. Tyszkiewicz.
"Amerykanie mieli tutaj co prawda trochę więcej wojska, ale sytuacja się ustabilizowała i uważamy, że 9 tys. żołnierzy wystarczy" - powiedział Tyszkiewicz w środę na konferencji prasowej po uroczystości przekazania odpowiedzialności za strefę. Generał zaznaczył zarazem, że dywizja otwarta jest na wszystkie kraje, które chciałyby wejść w jej skład.
Szef sił koalicyjnych w Iraku gen. Ricardo Sanchez pytany, z czego wynika opóźnienie w przekazaniu dywizji międzynarodowej jednej z pięciu prowincji strefy - Nadżafu - odpowiedział, że wynika to z niestabilnej sytuacji w Nadżafie, a także z kłopotów w dostarczaniu sprzętu latynoskim żołnierzom, którzy mają czuwać tam nad bezpieczeństwem.
Płk. Adam Stasiński z biura prasy i informacji MON zdementował doniesienia agencyjne o rzekomym zamachu w środę na polskich dziennikarzy jadących na uroczystość przejęcia przez Polskę strefy stabilizacyjnej.
"Samochód eskortujący polskich dziennikarzy (...) najechał na minę. Ranny w nogę został amerykański żołnierz. Dziennikarzom nic się nie stało i bezpiecznie dotarli na miejsce uroczystości" - powiedział Stasiński.
sg, pap