Nie mogę oddychać – zanim został uduszony, Eric Garner powtórzył to 11 razy. Jego śmierć każdy może obejrzeć na YouTube. Garner miał 44 lata, żonę, sześcioro dzieci; 191 cm wzrostu i 160 kg wagi. Był wielkim czarnym gościem. Kiedyś pracował jako ogrodnik dla departamentu parków miejskich, ostatnio utrzymywał się z zasiłków i drobnych przekrętów. W swojej dzielnicy na nowojorskiej Staten Island puszczał na ulicach papierosy bez banderoli. Na filmie zamieszczonym w sieci stoi z rękoma w górze pośród dwa razy mniejszych od niego białych policjantów. – Dajcie mi spokój – powtarza. – Nic nie zrobiłem.
Gliniarze są jednak zdeterminowani, żeby go przymknąć. Jeden z nich, 29-letni Daniel Pantaleo, zachodzi Garnera od tyłu i rzuca się mu na szyję. Powala go i trzyma chwytem zapaśniczym. Inny funkcjonariusz przyciska głowę Garnera do chodnika. Słychać coraz ciszej powtarzane: „Nie mogę oddychać”. Po kilkunastu sekundach wielkolud przestaje się ruszać. Garner zginął w lipcu. 3 grudnia, po kilku miesiącach śledztwa, sąd przysięgłych zdecydował nie stawiać Danielowi Pantaleo żadnych zarzutów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.