Do wieczora nie odnaleziono dwóch policjantów i dwóch osób cywilnych, które - jak podał premier brytyjskiej kolonii na północnym Atlantyku Alex Scott, prawdopodobnie poniosły śmierć. W piątek cała czwórka została zmyta z mostu przez falę powodziową, ich auto później odnaleziono, ale bez pasażerów, po których zaginął wszelki ślad. Są to pierwsze od 1926 roku śmiertelne ofiary huraganu na Bermudach. Liczące sobie 65 tysięcy mieszkańców wyspy nie są tak często nawiedzane przez huragany, jak położone bardziej na południe i zachód Antyle.
Powstały w ubiegłym tygodniu niedaleko Afryki, w okolicy Wysp Zielonego Przylądka "Fabian" obrał jednak dość niezwykłą trasę i zamiast udać się wprost na zachód skręcił z atlantyckiej "ścieżki huraganów" ku północy, uderzając w bogaty archipelag, którego mieszkańcy mają wyższe dochody aniżeli Brytyjczycy.
W sobotę "Fabian" pędząc z ogromną szybkością opuścił Bermudy i wieczorem znajdował się już nad północnym Atlantykiem, aż o 500 km od archipelagu.
Tego samego dnia w okolicy w której powstał, o około 1000 km na zachód od Wysp Zielonego Przylądka, nazywanej przez meteorologów "matecznikiem huraganów", powstała następna, na razie jeszcze słaba burza tropikalna o imieniu "Izabel", która wkroczyła na "ścieżkę huraganów", prowadzącą w stronę wybrzeży amerykańskich. W tym regionie świata jest to już 9. burza tropikalna w tym sezonie.
em, pap