Szyiccy rebelianci z ruchu Huti zajęli pałac prezydencki w stolicy Jemenu Sanie. W dwudniowych starciach z siłami rządowymi zginęło co najmniej 18 osób.
W budynku nie było prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego. Znajduje się on w swojej prywatnej rezydencji w stolicy, która pilnowana jest przez bojowników. Huti zdementowali jednocześnie informację, że prezydent przebywa w areszcie domowym.
Ataku dokonano zaledwie jeden dzień po zawarciu porozumienia o zawieszeniu broni z jemeńską armią. Rebelianci twierdzą, że atak to reakcja na panującą w kraju korupcję i odmowę wysłania wojska do walki z Al-Kaidą przez prezydenta.
Jemen zmaga się z brakiem stabilności wewnętrznej od czterech lat, kiedy to obalono dyktatorskie rządy prezydenta Salaha.
RUPTLY/x-news
Ataku dokonano zaledwie jeden dzień po zawarciu porozumienia o zawieszeniu broni z jemeńską armią. Rebelianci twierdzą, że atak to reakcja na panującą w kraju korupcję i odmowę wysłania wojska do walki z Al-Kaidą przez prezydenta.
Jemen zmaga się z brakiem stabilności wewnętrznej od czterech lat, kiedy to obalono dyktatorskie rządy prezydenta Salaha.
RUPTLY/x-news