Liderzy Hamasu uszli z życiem

Liderzy Hamasu uszli z życiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sobotni atak na założyciela Hamasu miał wyeliminować jednym pociągnięciem całe kierownictwo tego ugrupowania, które zebrało się tego dnia na naradę.
Premier Izraela Ariel Szaron przygotowywał się w sobotę do przyjęcia z okazji urodzin swego sześcioletniego wnuka Rotema, kiedy wojsko zwróciło się do niego o  wyrażenie zgody na zaatakowanie niemal całego kierownictwa fundamentalistycznego ugrupowania palestyńskiego - Hamasu. Prawie wszyscy przywódcy tej islamskiej organizacji zebrali się w jednym budynku w Gazie, dostarczając Izraelowi wyjątkowej szansy wyeliminowania ich za jednym zamachem.

Według informacji zdobytych przez izraelski wywiad, w budynku tym spotkali się założyciel i ideolog Hamasu szejk Ahmed Jasin, szef zbrojnego ramienia ruchu Mohammad Deif i inni przywódcy.

Szaron natychmiast dał telefonicznie zgodę ministrowi obrony Szaulowi Mofazowi, stosownie do decyzji, podjętej przed kilkoma tygodniami przez izraelski gabinet bezpieczeństwa. Pozostało tylko pytanie: jakiej broni użyć. Bomba o bardzo dużej mocy gwarantowałaby zlikwidowanie wszystkich szefów Hamasu, ale ale zniszczenie całego domu groziłoby wieloma ofiarami wśród niewinnych cywili, szczególnie kobiet i dzieci. Tymczasem izraelscy decydenci mieli jeszcze w pamięci oburzenie, jakie wywołała w lipcu 2002 roku śmierć 13 osób cywilnych, w tym dziewięciorga dzieci, w wyniku zrzuceniaizraelskiej jednotonowej bomby na budynek, gdzie przebywał szef skrzydła wojskowego Hamasu Salah Szehade i jego ochroniarz, którzy również zginęli. Szaron mówił wówczas, że gdyby armia wiedziała, że w budynku są cywile, odwołałaby operację.

Według źródeł wojskowych, na które powołuje się niedzielna prasa izraelska, aby zminimalizować ryzyko ofiar cywilnych, postanowiono użyć bomby 250-kilogramowej. W sobotę o godz. 16.15 izraelski samolot F-16 przeleciał nad Gazą i zrzucił taką bombę. Zniszczyła ona najwyższe piętro budynku, ale niższa część, gdzie przebywali przywódcy Hamasu, została tylko trochę uszkodzona. Szejk Jasin, który w swym fotelu na kółkach właśnie opuszczał zebranie, został tylko lekko ranny w ramię wskutek eksplozji. Obrażenia odniosło w sumie 17 osób, w tym dwie kobiety i dziecko.

Izraelscy wojskowi odpowiedzialni za tę akcję uważają, że  nie  była ona całkowitym fiaskiem, gdyż jasno pokazała najwyższym przywódcom Hamasu, że są na celowniku, a Izrael zna wszystkie ich ruchy.

Dotychczas Izrael wstrzymywał się od atakowania szejka Jasina, biorąc na cel innych przedstawicieli politycznych ruchu oraz - systematycznie - przywódców wojskowych. Jednak po bardzo krwawym zamachu z 19 sierpnia w Jerozolimie (zginęły 22 osoby, w tym kilkoro dzieci), dokonanym przez samobójcę z Hamasu, izraelski gabinet bezpieczeństwa zdecydował o likwidacji całego kierownictwa Hamasu, bez rozróżniania na "politycznych" i "wojskowych".

Decyzja ta znalazła wyraz dwa dni później, kiedy został wyeliminowany ważny przywódca polityczny Hamasu Ismail Abu Szanab, zastrzelony z helikoptera.

em, pap