Na miejscu zginęła jedna osoba, prawdopodobnie zamachowiec. Na skutek odniesionych ran zmarło też czteroletnie dziecko. "Mieliśmy 3-4 ciężkie przypadki. Większość ofiar była lekko ranna i po opatrzeniu opuściła szpital. Wśród poszkodowanych przeważały kobiety i dzieci" - powiedział dyrektor pogotowia przy jednym ze szpitali w Irbilu dr Fajdżula Dżalal.
Wśród rannych są pracownicy amerykańskiego Departamentu Obrony - poinformował rzecznik armii USA.
Eksplozja nastąpiła we wtorek wieczorem w pobliżu siedziby Demokratycznej Partii Kurdystanu, w której wcześniej przebywali również żołnierze USA.
Według świadków, wybuch był bardzo silny i spowodował znaczne straty materialne. Zawaliła się m.in. frontowa część piętrowego budynku.
Po zamachu teren otoczyli przybyli śmigłowcami żołnierze amerykańscy, współpracujący z lokalnymi bojownikami kurdyjskimi. Jak wynika z relacji w tureckim programie sieci CNN, mieszkańców Irbilu, będącego nieoficjalną stolicą kurdyjskiego regionu na północy Iraku, wezwano do oddawania krwi dla rannych.
em, pap