Do incydentu doszło, gdy siedziba władz w Faludży została po w piątek po północy ostrzelana przez cztery osoby znajdujące się w samochodzie marki BMW bez numerów rejestracyjnych. Siedmiu policjantów i 10 członków sił bezpieczeństwa wyruszyło dwoma samochodami w pościg za napastnikami. W chwili, gdy grupa ta przejeżdżała w pobliżu szpitala jordańskiego na przedmieściu Faludży, i nie zatrzymała się na kontrolowanym przez siły amerykańskie posterunku drogowym, dostała się pod ogień żołnierzy USA.
Według świadków zdarzenia zginęli także uciekający białym BMW napastnicy. W kilka godzin później również w Faludży w strzelaninie między żołnierzami USA a bojownikami irackimi rannych zostało troje Irakijczyków - 38-letni mężczyzna i dwie dziewczynki w wieku 4 i 7 lat.
Strzelanina rozpoczęła się od wybuchu, który nastąpił w pobliżu przejeżdżających główną ulicą dwóch samochodów amerykańskich. Żołnierze "strzelali na oślep" - twierdzi jeden z naocznych świadków Mohamed Bassem.
Według świadków, strzelanina była intensywna. Wojska USA wraz z iracką policją odcięły dostęp do centrum miasta w czasie, gdy dochodziły stamtąd ciągłe odgłosy wystrzałów z karabinów automatycznych.
Faludża, przez którą przebiega główna droga samochodowa z Bagdadu do sprzymierzonej z USA Jordanii, ma dla Amerykanów strategiczne znaczenie. Jednocześnie stanowi główny ośrodek zbrojnego oporu irackich sunnitów, lojalnych wobec Saddama Husajna.
sg, pap