Już wcześniej rzecznik Prodiego, Reijo Kemppinen, ocenił, że główną przyczyną niepowodzenia konferencji ministerialnej WTO w meksykańskim mieście Cancun była "średniowieczna struktura WTO, która nie pozwala na pomyślne przeprowadzenie konferencji o takich rozmiarach".
Odpierając zarzuty Trzeciego Świata, że to Zachód, a przede wszystkim Unia, odpowiada za fiasko w Cancun, Prodi zapewnił, że "UE uczyniła wszystko, co w jej mocy, żeby przyczynić się do kompromisu, zwłaszcza żeby spełnić żądania krajów rozwijających się". "Wszyscy jesteśmy w równym stopniu odpowiedzialni" i "wszyscy straciliby, gdyby nie powiodła się cała obecna runda rokowań w sprawie liberalizacji handlu" - powiedział.
Stany Zjednoczone tuż po zakończeniu niefortunnego spotkania w Cancun oskarżyły inne kraje o fiasko rozmów, mówiąc ogólnie, że zbyt wielu graczy nie było skłonnych pójść na ustępstwa. W wydanym oświadczeniu przedstawiciel USA do spraw handlu Robert Zeollick stwierdził, że Stany Zjednoczone są nadal gotowe negocjować w sprawach rolnictwa i inwestycji. "Niezależnie od tego, czy rozwinięte, czy rozwijające się, były kraje uważające, że można się porozumieć i takie, które tego nie chciały. Retoryka typu nie da się osiągnąć porozumienia przeważyła nad zgodnymi wysiłkami zmierzającymi do porozumienia".
Rozmowy w Cancun zakończyły się w niedzielę fiaskiem wskutek zupełnego braku porozumienia między Unią Europejską, Japonią i do pewnego stopnia USA z jednej strony a krajami rozwijającymi się z drugiej strony. Kością niezgody były zwłaszcza subsydia dla rolnictwa, a w szczególności tempo ich redukcji (kraje bogate wspierają swych rolników kwotą 300 miliardów dolarów rocznie). Członkowie WTO nie mogą też dojść do porozumienia w sprawie reguł konkurencji w inwestycjach. Kraje Trzeciego Świata domagają się od bogatych partnerów zniesienia dotacji rolnych, a Unia i Japonia odpowiadają żądaniem przestrzegania przez biedniejsze kraje reguł konkurencji, czyli w praktyce - lepszego traktowania zachodnich firm.
Ministrowie 146 krajów-członków WTO, uczestniczący w spotkaniu, uznali jednak, że mimo załamania się negocjacji, podczas konferencji w Cancun osiągnięto "poważny postęp". W komunikacie zastępującym deklarację ministerialną, której konferencja nie była w stanie uzgodnić, delegaci stwierdzają, iż "w dziedzinach, w których osiągnęliśmy wysoki stopień zbieżności poglądów (...), zobowiązujemy się utrzymać tę zbieżność pracując równocześnie nad rezultatem akceptowalnym dla wszystkich". Postanowiono też zwołać najpóźniej do 15 grudnia posiedzenie rady generalnej tej organizacji, by podjęła kroki pozwalające zamknąć "w sposób pozytywny i w terminie" cykl rozmów handlowych, czyli doprowadzić najpóźniej w grudniu 2004 roku do podpisania ogólnoświatowego paktu handlowego.
Przedstawiciele wszystkich 146 krajów członkowskich WTO potwierdzili też ważność wszystkich deklaracji i decyzji z Dohy i zobowiązali się działać na rzecz ich realizacji. To właśnie konferencja w stolicy Kataru, mieście Doha, zapoczątkowała w listopadzie 2001 roku wielostronne negocjacje handlowe.
Fiasko rozmów w Cancun to już druga wielka porażka konferencji ministerialnej Światowej Organizacji Handlu, która ma wypracować zasady handlu międzynarodowego. W 1999 roku podobne rozmowy w Seattle również nie przyniosły rezultatów.
em, pap