Nigeria ostrzegła byłego prezydenta Liberii Charlesa Taylora, że straci prawo pobytu w Nigerii, jeśli nie przestanie mieszać się do spraw wewnętrznych swej ojczyzny.
"Rząd Nigerii chce podkreślić, że warunki pobytu w Nigerii, jakie pan Taylor poznał i zaakceptował, jasno zakazują mu jakiegokolwiek ingerowania w procesy polityczne w Liberii. (...) Rząd Nigerii jasno zaznacza, że nie będzie tolerował jakichkolwiek prób naruszenia tych warunków" - głosi oświadczenie, wystosowane przez administrację prezydenta Nigerii Oluseguna Obasanjo.
Powodem ostrzeżenia nigeryjskich władz są sygnały ONZ-owskich dyplomatów, że Taylor nadal podtrzymuje swe wpływy w Liberii. Jak przekazał im przedstawiciel ONZ w Liberii Jacques Klein, "Taylor ma zawsze przy sobie telefon komórkowy i dzwoni z niego dwa-trzy razy dziennie do przedstawicieli tymczasowego rządu w Monrowii".
Taylor to były watażka, który rozpoczął w 1989 roku 14-letnią wojnę domową w Liberii. W jej wyniku został prezydentem kraju. 11 sierpnia pod naciskiem USA - które uznały, że to właśnie on jest główną przyczyną walk w Liberii - wyjechał do Nigerii, która zaoferowała mu azyl.
em, pap