Świadkowie, na których powołuje się Reuters, widzieli koło miasta Chaldija, na głównej drodze z Bagdadu ku granicy jordańskiej, dwa palące się pojazdy - ciężarówkę i osobowy samochód terenowy Humvee. Kolejna uszkodzona amerykańska ciężarówka stała na drodze w odległości mniejszej niż kilometr. Jak doniesiono później, potyczka z napastnikami, do jakiej doszło koło Chaldiji po wybuchu miny, trwała ponad godzinę. Miejsce incydentu zostało następnie otoczone kordonem żołnierzy USA, blokujących dostęp także dziennikarzom.
Agencja Associated Press podała, że żołnierze USA, czekając na przybycie posiłków, strzelali na oślep do wszelkich ruchomych celów, w tym także do ekipy agencji. Nikt z dziennikarzy nie ucierpiał, ale co najmniej 20 pocisków wystrzelonych z amerykańskiego czołgu trafiło w pojazd AP w chwilę po ucieczce z samochodu kierowcy i reportera agencji.
Nadająca z Dubaju telewizja Al-Arabija twierdziła wcześniej, powołując się na świadków, że w ataku miało zginąć ośmiu żołnierzy USA, a jeden został ranny.
Chaldija wraz z pobliskimi miastami Faludża i Ramadi leży w tak zwanym trójkącie sunnickim, gdzie poparcie dla obalonego reżymu Saddama Husajna jest najsilniejsze.
W ubiegły poniedziałek szef policji w Chaldii został zastrzelony, gdy wyjeżdżał z miasta.
Przed północą iraccy partyzanci koło Tikritu, rodzinnego miasta Saddama Husajna, ostrzelali z broni ręcznej amerykański patrol. W zorganizowanej przez nich zasadzce zginęło trzech żołnierzy USA, a dwóch odniosło rany.
Jak poinformował rzecznik sił USA, płk William McDonald, do incydentu doszło osiem kilometrów od Tikritu w rejonie wsi Al-Udża. Żołnierze przeprowadzali inspekcję rejonu, z którego dokonywano już ataków na siły USA i gdzie - jak się podejrzewa - przechowywana jest broń.
W tych okolicach, według Amerykanów, może znajdować się arsenał granatników RPG, coraz częściej wykorzystywanych w atakach na siły USA w ostatnich tygodniach.
em, pap