- W marcu i w kwietniu w największych miastach Ukrainy dojdzie do buntu - twierdzi Jurij Łucenko, więzień polityczny za czasów obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza, a także jeden z przywódców pomarańczowej rewolucji.
Jak podaje TVN24, w związku z tym, że rosyjska inwazja w Donbasie spotkała się z oporem, władze planują uruchomienie planu B, który miałby polegać na zorganizowaniu buntów w niektórych ukraińskich miastach m.in. w Charkowie, Kijowie czy Odessie. Pomysłodawcom może sprzyjać przede wszystkim pogarszająca się sytuacja gospodarcza - część społeczeństwa nie popiera działań prowadzonych przez ukraiński rząd.
W przypadku niepowodzenia tego planu, władze na Kremlu przewidują organizację kolejnego, który zakładałby wznowienie operacji wojskowej w Donbasie, tym razem jednak na znacznie większą skalę. - Do takiego scenariusza powinniśmy być przygotowani pod koniec maja - ostrzega ukraiński deputowany.
Jurij Łucenko był więźniem politycznym za czasów prezydentury Wiktora Janukowycza. Został skazany na 4 lata pozbawienia wolności w związku z oskarżeniami o defraudację publicznych pieniędzy. Według ukraińskich analityków była to zemsta za ściganie współpracowników obalonego prezydenta w czasie, gdy Łucenko pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych. W 2013 roku Janukowycz zadecydował o jego ułaskawieniu. Było to związane z naciskami z Brukseli, która ostrzegła, że nie podpisze z Ukrainą umowy o utworzeniu strefy wolnego handlu jeśli opozycjoniści nie wyjdą na wolność.
W związku z doniesieniami o ewentualnych prowokacjach, władze w Odessie ogłosiły rozpoczęcie operacji "Fala" , w celu szybkiego reagowania w sytuacjach kryzysowych. Po tym jak w zamachu w Charkowie 22 lutego zginęło czterech uczestników Marszu Godności, Służba Bezpieczeństwa ostrzegła przed wzrostem zagrożenia terrorystycznego w obwodzie odeskim.
am, TVN24
W przypadku niepowodzenia tego planu, władze na Kremlu przewidują organizację kolejnego, który zakładałby wznowienie operacji wojskowej w Donbasie, tym razem jednak na znacznie większą skalę. - Do takiego scenariusza powinniśmy być przygotowani pod koniec maja - ostrzega ukraiński deputowany.
Jurij Łucenko był więźniem politycznym za czasów prezydentury Wiktora Janukowycza. Został skazany na 4 lata pozbawienia wolności w związku z oskarżeniami o defraudację publicznych pieniędzy. Według ukraińskich analityków była to zemsta za ściganie współpracowników obalonego prezydenta w czasie, gdy Łucenko pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych. W 2013 roku Janukowycz zadecydował o jego ułaskawieniu. Było to związane z naciskami z Brukseli, która ostrzegła, że nie podpisze z Ukrainą umowy o utworzeniu strefy wolnego handlu jeśli opozycjoniści nie wyjdą na wolność.
W związku z doniesieniami o ewentualnych prowokacjach, władze w Odessie ogłosiły rozpoczęcie operacji "Fala" , w celu szybkiego reagowania w sytuacjach kryzysowych. Po tym jak w zamachu w Charkowie 22 lutego zginęło czterech uczestników Marszu Godności, Służba Bezpieczeństwa ostrzegła przed wzrostem zagrożenia terrorystycznego w obwodzie odeskim.
am, TVN24