Pilot airbusa był poza kabiną? "To nie jest sytuacja nadzwyczajna"

Pilot airbusa był poza kabiną? "To nie jest sytuacja nadzwyczajna"

Dodano:   /  Zmieniono: 
FOT. ABACA/NEWSPIX.PL Źródło: Newspix.pl
- W przypadku takich katastrof element ludzki jest zawsze bardzo szczegółowo badany, bo najczęściej zawodzą ludzie, a nie maszyny – wyjaśniał w TVP Info ekspert lotniczy Leszek Chorzewski odnosząc się do ostatniej katastrofy airbusa A320.
Rzecznik Aeroklubu Polskiego odniósł się w ten sposób do doniesień dziennika „New York Times” , który poinformował w czwartek o tym, że w trakcie katastrofy samolotu niemieckich linii lotniczych jeden z pilotów miał przebywać poza kabiną i podejmować bezskuteczne próby dostania się do pomieszczenia, w którym miał przebywać jego kolega. Zdaniem „NYT” takie informacje mają wynikać z zapisów czarnej skrzynki.  

Pilot poza kabiną? "To nie nadzwyczajna sytuacja"

Leszek Chorzewski wyjaśniał, że w historii lotnictwa odnotowano do tej pory wiele przypadków, w których sprawcami katastrof byli piloci, jednak w przypadku airbusa A320 nie można na razie wyciągać takich wniosków. - Zwłaszcza, że pewne znane już fakty techniczne, na przykład trajektoria lotu, nie świadczą o tym, że nastąpił jakiś gwałtowny manewr kolizyjny, który miał doprowadzić do rozbicia samolotu – tłumaczył ekspert.

Według Romana Peczki z „Przeglądu lotniczego” to, że pilot znajdował się poza kabiną nie jest sytuacją nadzwyczajną, ponieważ mężczyzna mógł chociażby wyjść do toalety, która znajduje się w przedsionku prowadzącym do kokpitu. Problemy z powrotem mogły być związane z zabezpieczeniami wprowadzonymi po zamachach z 11 września w celu ochrony załogi przed atakiem z zewnątrz. 

Katastrofa w Alpach

24 marca w południowej Francji rozbił się airbus A320 linii Germanwings. Na pokładzie samolotu było 144 pasażerów, w tym 16 dzieci, i 6 członków załogi. Liczbę osób na pokładzie potwierdzili przedstawiciele Germanwings. Jak poinformowały francuskie władze, nikt nie przeżył katastrofy.

Samolot wystartował z barcelońskiego lotniska El Prat o 9.35. Jak ustalił Flightradar24, portal śledzący samoloty latające m.in. nad Europą, maszyna po osiągnięciu pułapu 38 tys. stóp (ok 12 km), zaczęła w pewnym momencie spadać. Łączność z załogą została utracona, gdy Airbus320 był na wysokości 680 0 stóp (ok 2,4 km n.p.m.). Według informacji Germanwings samolot opadał przez osiem minut. Po uderzeniu o zbocze góry rozpadł się na kawałki. Szczątki maszyny zostały zlokalizowane przez helikoptery francuskiej żandarmerii. Samolot rozbił się na wysokości 2961 m n. p. m. Jak twierdzą żandarmi obserwujący miejsce katastrofy ze śmigłowca, największy widoczny fragment wraku ma mieć metr długości. Części są rozrzucone w promieniu 10 hektarów.

am, TVP INFO