W ostatniej chwili zrezygnował z lotu. Brazylijczyk uniknął katastrofy airbusa

W ostatniej chwili zrezygnował z lotu. Brazylijczyk uniknął katastrofy airbusa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Airbus A320 (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Brazylijczyk Rafael Rebello miał być wśród pasażerów airbusa A320, który rozbił się dwa dni temu we Francji. W ostatniej chwili jednak zrezygnował z lotu - podaje TVP Info.
– To ogromna tragedia, ale czuję się jakbym dostał drugie życie, w czasie gdy inni je stracili – mówił Brazylijczyk. 

Rebello powiedział, że o katastrofie dowiedział się od jednego ze swoich klientów ze Szwajcarii. Mężczyzna zadzwonił, by dowidzieć się, czy wszystko jest w porządku.

Oprócz Rebello z feralnego lotu zrezygnowała też szwedzka drużyna piłkarska Dalkurd FF. Sportowcy zmienili plany, bo nie chcieli czekać w Duesseldorfie na kolejny lot do Szwecji.

Katastrofa w Alpach

24 marca w południowej Francji rozbił się airbus A320 linii Germanwings. Na pokładzie samolotu było 144 pasażerów, w tym 16 dzieci, i 6 członków załogi. Liczbę osób na pokładzie potwierdzili przedstawiciele Germanwings. Jak poinformowały francuskie władze, nikt nie przeżył katastrofy.

Samolot wystartował z barcelońskiego lotniska El Prat o 9.35. Jak ustalił Flightradar24, portal śledzący samoloty latające m.in. nad Europą, maszyna po osiągnięciu pułapu 38 tys. stóp (ok 12 km), zaczęła w pewnym momencie spadać. Łączność z załogą została utracona, gdy Airbus320 był na wysokości 680 0 stóp (ok 2,4 km n.p.m.). Według informacji Germanwings samolot opadał przez osiem minut. Po uderzeniu o zbocze góry rozpadł się na kawałki. Szczątki maszyny zostały zlokalizowane przez helikoptery francuskiej żandarmerii. Samolot rozbił się na wysokości 2961 m n. p. m. Jak twierdzą żandarmi obserwujący miejsce katastrofy ze śmigłowca, największy widoczny fragment wraku ma mieć metr długości. Części są rozrzucone w promieniu 10 hektarów.

"Oddech słychać do momentu uderzenia"

Francuski prokurator Brice Robin powiedział na konferencji prasowej, że podczas lotu w pewnym momencie w kokpicie został tylko drugi pilot. Miał on rozpocząć procedurę schodzenia maszyny tuż po tym jak został w kabinie sam. - Działanie przy przełączniku wysokości może być jedynie zamierzonym działaniem - stwierdził Robin.

- Nie dzieje się nic szczególnego. Potem słychać, że kapitan przygotowuje procedurę wstępną przed lądowaniem. Drugi pilot odpowiada lakonicznie. Potem kapitan prosi drugiego pilota o przejęcie sterów. Słychać odgłos odsuwanego fotela i odsuwanych drzwi. Można domniemywać, że kapitan wyszedł za naturalną potrzebą - mówił francuski prokurator.

Dodał, że gdy pilot został sam w kabinie na nagraniu słychać przełączenie systemów sterowania lotem uruchamiające schodzenie samolotu.

Robin zaznaczył, że do momentu uderzenia na nagraniu słychać odgłos ludzkiego oddechu. - Oznacza to, że drugi pilot był do momentu katastrofy żywy. Słychać też później wieżę kontroli lotów z Marsylii. Ta kilka razy wzywa pilota, ale ten nie odpowiada - relacjonował prokurator.

Drugi pilot to Andreas Lubitz

Prokurator Brice Robin doprecyzował również, iż drugi pilot był narodowości niemieckiej. - Nie wiem jakie było pochodzenie etniczne, nie jest znany jako członek sieci terrorystycznej. Nazywał się Andreas Lubitz. Pracował od kilku miesięcy, miał 100 wylatanych godzin. Dowiadujemy się wszystkiego na temat życia tej osoby - powiedział.

Robin dodał,  iż "do tej pory prowadził śledztwo w sprawie nieumyślnego zabójstwa". - Teraz zmienię kwalifikację śledztwa - zaznaczył.

TVP Info