Jak twierdzi mjr lek. Robert Drozdowski z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej, piloci cywilni mają inne wymagania zdrowotne niż wojskowi. - W przypadku pilotów wojskowych są strasznie ważne wszelkiego rodzaju badania. Zaczynamy wręcz od tego. Dotyczy to i 15-letnich kandydatów do liceów, i 19-letnich kandydatów do wyższej szkoły oficerskiej - powiedział na antenie TVN 24. - W przypadku pilotów cywilnych o potrzebie takiego badania, takiej konsultacji, decyduje lekarz orzecznik, który podpisuje się pod certyfikatem zdrowotnym pilota cywilnego - dodał.
Lekarz orzecznik decyduje o ewentualnym posiłkowaniu się opinią psychologa. Możliwe jest więc wydanie licencji pilota bez orzeczenia psychologicznego.
Konieczność "regularnych badań medycznych". Oznaczenie w dokumentach Lubitza
Według najnowszych doniesień w dokumentach Andreasa Lubitza, który miał doprowadzić do katastrofy lotniczej w Alpach, widnieje oznaczenie "SIC" mające wskazywać na konieczność "szczególnych, regularnych badań medycznych". - Na pewno pilot wymagał dodatkowych badań - skomentował to Drozdowski. - Certyfikowanie zdrowotne odbywa się co kilka lat. Zależy od wielu czynników: między innymi od stanu zdrowia, wieku, wcześniejszych problemów zdrowotnych. Być może taka adnotacja została postawiona w trakcie badań, które były obowiązujące, natomiast do następnych badań pilot nie doczekał -dodał.
Drozdowski zaznaczył, że "SIC" mogło być oznaczeniem dla następnego orzecznika, aby zwrócił uwagę na tę kwestię.
Przeszukanie w mieszkaniu pilota
- Znaleźliśmy coś, co teraz zostało zabrane na badania - powiedział przedstawiciel policji w Dusseldorfie, Markus Niesczery, po przeszukaniu mieszkania Andreasa Lubitza. - Nie możemy powiedzieć teraz co to jest, ale to może się okazać ważną wskazówką w sprawie tego, co się stało - dodał. Policja zaznaczyła, że nie jest to list pożegnalny.
W mieszkaniu przebywał współlokator Lubitza, który został wyprowadzony przed przeszukaniem.
Przeszukano również dom rodzinny pilota, z którego policja wyniosła wiele dowodów.
Świadomie doprowadził do katastrofy
Prokuratura w Marsylii podała, iż drugi pilot, czyli Andreas Lubitz, w sposób świadomy doprowadził do katastrofy. Szefowie Lufthansy odnieśli się do tej informacji na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. - To nieprawdopodobne okoliczności. Absolutne zaskoczenie dla nas - mówił Carsten Spohr.
"Był w pełni zdolny do latania"
Spohr podał, iż 28-letni i Andreas Lubitz rozpoczął szkolenie na pilota w 2008 roku. Odbywał je w Bremie, a następnie w Arizonie w USA. Mężczyzna miał kilkumiesięczną przerwę w szkoleniu, jednak przed jego wznowieniem jeszcze raz przeszedł badania medyczne i psychologiczne.
Po zakończeniu szkolenia przez 11 miesięcy pracował jako członek personelu pokładowego. W 2013 roku został drugim pilotem. - Był w pełni zdolny do latania, bez żadnych zastrzeżeń. Nie było żadnych nieprawidłowości w jego zachowaniu. Uważamy, że mamy doskonały system doboru i szkolenia pilotów. Nie wątpimy w nasz model, ale oczywiście wraz z ekspertami będziemy teraz intensywnie się zastanawiali, jak możemy go ewentualnie poprawić. Do tej pory świetnie dobraliśmy i przeszkoliliśmy 10 tysięcy pilotów - mówił Spohr.
Katastrofa w Alpach
24 marca w południowej Francji rozbił się airbus A320 linii Germanwings. Na pokładzie samolotu było 144 pasażerów, w tym 16 dzieci, i 6 członków załogi. Liczbę osób na pokładzie potwierdzili przedstawiciele Germanwings. Jak poinformowały francuskie władze, nikt nie przeżył katastrofy.
Samolot wystartował z barcelońskiego lotniska El Prat o 9.35. Jak ustalił Flightradar24, portal śledzący samoloty latające m.in. nad Europą, maszyna po osiągnięciu pułapu 38 tys. stóp (ok 12 km), zaczęła w pewnym momencie spadać. Łączność z załogą została utracona, gdy Airbus320 był na wysokości 680 0 stóp (ok 2,4 km n.p.m.). Według informacji Germanwings samolot opadał przez osiem minut. Po uderzeniu o zbocze góry rozpadł się na kawałki. Szczątki maszyny zostały zlokalizowane przez helikoptery francuskiej żandarmerii. Samolot rozbił się na wysokości 2961 m n. p. m. Jak twierdzą żandarmi obserwujący miejsce katastrofy ze śmigłowca, największy widoczny fragment wraku ma mieć metr długości. Części są rozrzucone w promieniu 10 hektarów.
TVN 24, Daily Mail, Daily Telegraph, Reuters
Konieczność "regularnych badań medycznych". Oznaczenie w dokumentach Lubitza
Według najnowszych doniesień w dokumentach Andreasa Lubitza, który miał doprowadzić do katastrofy lotniczej w Alpach, widnieje oznaczenie "SIC" mające wskazywać na konieczność "szczególnych, regularnych badań medycznych". - Na pewno pilot wymagał dodatkowych badań - skomentował to Drozdowski. - Certyfikowanie zdrowotne odbywa się co kilka lat. Zależy od wielu czynników: między innymi od stanu zdrowia, wieku, wcześniejszych problemów zdrowotnych. Być może taka adnotacja została postawiona w trakcie badań, które były obowiązujące, natomiast do następnych badań pilot nie doczekał -dodał.
Drozdowski zaznaczył, że "SIC" mogło być oznaczeniem dla następnego orzecznika, aby zwrócił uwagę na tę kwestię.
Przeszukanie w mieszkaniu pilota
- Znaleźliśmy coś, co teraz zostało zabrane na badania - powiedział przedstawiciel policji w Dusseldorfie, Markus Niesczery, po przeszukaniu mieszkania Andreasa Lubitza. - Nie możemy powiedzieć teraz co to jest, ale to może się okazać ważną wskazówką w sprawie tego, co się stało - dodał. Policja zaznaczyła, że nie jest to list pożegnalny.
W mieszkaniu przebywał współlokator Lubitza, który został wyprowadzony przed przeszukaniem.
Przeszukano również dom rodzinny pilota, z którego policja wyniosła wiele dowodów.
Świadomie doprowadził do katastrofy
Prokuratura w Marsylii podała, iż drugi pilot, czyli Andreas Lubitz, w sposób świadomy doprowadził do katastrofy. Szefowie Lufthansy odnieśli się do tej informacji na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. - To nieprawdopodobne okoliczności. Absolutne zaskoczenie dla nas - mówił Carsten Spohr.
"Był w pełni zdolny do latania"
Spohr podał, iż 28-letni i Andreas Lubitz rozpoczął szkolenie na pilota w 2008 roku. Odbywał je w Bremie, a następnie w Arizonie w USA. Mężczyzna miał kilkumiesięczną przerwę w szkoleniu, jednak przed jego wznowieniem jeszcze raz przeszedł badania medyczne i psychologiczne.
Po zakończeniu szkolenia przez 11 miesięcy pracował jako członek personelu pokładowego. W 2013 roku został drugim pilotem. - Był w pełni zdolny do latania, bez żadnych zastrzeżeń. Nie było żadnych nieprawidłowości w jego zachowaniu. Uważamy, że mamy doskonały system doboru i szkolenia pilotów. Nie wątpimy w nasz model, ale oczywiście wraz z ekspertami będziemy teraz intensywnie się zastanawiali, jak możemy go ewentualnie poprawić. Do tej pory świetnie dobraliśmy i przeszkoliliśmy 10 tysięcy pilotów - mówił Spohr.
Katastrofa w Alpach
24 marca w południowej Francji rozbił się airbus A320 linii Germanwings. Na pokładzie samolotu było 144 pasażerów, w tym 16 dzieci, i 6 członków załogi. Liczbę osób na pokładzie potwierdzili przedstawiciele Germanwings. Jak poinformowały francuskie władze, nikt nie przeżył katastrofy.
Samolot wystartował z barcelońskiego lotniska El Prat o 9.35. Jak ustalił Flightradar24, portal śledzący samoloty latające m.in. nad Europą, maszyna po osiągnięciu pułapu 38 tys. stóp (ok 12 km), zaczęła w pewnym momencie spadać. Łączność z załogą została utracona, gdy Airbus320 był na wysokości 680 0 stóp (ok 2,4 km n.p.m.). Według informacji Germanwings samolot opadał przez osiem minut. Po uderzeniu o zbocze góry rozpadł się na kawałki. Szczątki maszyny zostały zlokalizowane przez helikoptery francuskiej żandarmerii. Samolot rozbił się na wysokości 2961 m n. p. m. Jak twierdzą żandarmi obserwujący miejsce katastrofy ze śmigłowca, największy widoczny fragment wraku ma mieć metr długości. Części są rozrzucone w promieniu 10 hektarów.
TVN 24, Daily Mail, Daily Telegraph, Reuters