Koledzy Andreasa Lubitza, który prawdopodobnie celowo rozbił airbusa Germanwings o zbocze Alp, twierdzą, że pilot mógł celowo wybrać miejsce katastrofy.
W rozmowie z niemieckim magazynem "Focus" znajomi pilota podkreślają, że Lubitz doskonale orientował się w tym terenie, ponieważ "miał obsesje na punkcie tych gór". Dieter Wagner, kolega Lubitza z aeroklubu szybowcowego, twierdzi, że Andreas uwielbiał latać nad Alpami na szybowcu. Dziennikarze sugerują, że miejsce katastrofy zostało wybrane celowo. Cytują także prezes aeroklubu, który poinformował, że Lubitz wziął udział w treningowej sesji lotów szybowcowych z francuskim partnerem w miejscowości Sisteron, niedaleko miejsca katastrofy.
Georges Gonnet, były prezes aeroklubu w Sisteron, nie wierzy w taką wersję wydarzeń. Twierdzi, że jest ona naciągana, ponieważ Lubitz nie mógł przewidzieć, w którym momencie drugi pilot wyjdzie z kabiny. - Sądzę, że raczej zamknął drzwi w chwili, gdy zaistniała taka możliwość, czyli wtedy, gdy kapitan opuścił kokpit stwierdził Gonnet. - Możliwe, że fakt, iż miał okazję przejąć samolot w czasie przelatywania nad regionem, który szczególnie lubił, doprowadził do tego, że coś poprzestawiało mu się w głowie. Tego nie można wykluczyć - dodał.
Katastrofa w Alpach
24 marca w południowej Francji rozbił się airbus A320 linii Germanwings. Na pokładzie samolotu było 144 pasażerów, w tym 16 dzieci, i 6 członków załogi. Liczbę osób na pokładzie potwierdzili przedstawiciele Germanwings. Jak poinformowały francuskie władze, nikt nie przeżył katastrofy.
Samolot wystartował z barcelońskiego lotniska El Prat o 9.35. Jak ustalił Flightradar24, portal śledzący samoloty latające m.in. nad Europą, maszyna po osiągnięciu pułapu 38 tys. stóp (ok 12 km), zaczęła w pewnym momencie spadać. Łączność z załogą została utracona, gdy Airbus320 był na wysokości 680 0 stóp (ok 2,4 km n.p.m.). Według informacji Germanwings samolot opadał przez osiem minut. Po uderzeniu o zbocze góry rozpadł się na kawałki. Szczątki maszyny zostały zlokalizowane przez helikoptery francuskiej żandarmerii. Samolot rozbił się na wysokości 2961 m n. p. m. Jak twierdzą żandarmi obserwujący miejsce katastrofy ze śmigłowca, największy widoczny fragment wraku ma mieć metr długości.
Focus,
Georges Gonnet, były prezes aeroklubu w Sisteron, nie wierzy w taką wersję wydarzeń. Twierdzi, że jest ona naciągana, ponieważ Lubitz nie mógł przewidzieć, w którym momencie drugi pilot wyjdzie z kabiny. - Sądzę, że raczej zamknął drzwi w chwili, gdy zaistniała taka możliwość, czyli wtedy, gdy kapitan opuścił kokpit stwierdził Gonnet. - Możliwe, że fakt, iż miał okazję przejąć samolot w czasie przelatywania nad regionem, który szczególnie lubił, doprowadził do tego, że coś poprzestawiało mu się w głowie. Tego nie można wykluczyć - dodał.
Katastrofa w Alpach
24 marca w południowej Francji rozbił się airbus A320 linii Germanwings. Na pokładzie samolotu było 144 pasażerów, w tym 16 dzieci, i 6 członków załogi. Liczbę osób na pokładzie potwierdzili przedstawiciele Germanwings. Jak poinformowały francuskie władze, nikt nie przeżył katastrofy.
Samolot wystartował z barcelońskiego lotniska El Prat o 9.35. Jak ustalił Flightradar24, portal śledzący samoloty latające m.in. nad Europą, maszyna po osiągnięciu pułapu 38 tys. stóp (ok 12 km), zaczęła w pewnym momencie spadać. Łączność z załogą została utracona, gdy Airbus320 był na wysokości 680 0 stóp (ok 2,4 km n.p.m.). Według informacji Germanwings samolot opadał przez osiem minut. Po uderzeniu o zbocze góry rozpadł się na kawałki. Szczątki maszyny zostały zlokalizowane przez helikoptery francuskiej żandarmerii. Samolot rozbił się na wysokości 2961 m n. p. m. Jak twierdzą żandarmi obserwujący miejsce katastrofy ze śmigłowca, największy widoczny fragment wraku ma mieć metr długości.
Focus,