Ubrani w maskujące mundury polowe, noszący długą broń wojskową członkowie Litewskiego Związku Strzeleckiego przypominają bohaterów hollywoodzkiego filmu o fikcyjnym ruchu oporu. I, jak twierdzą, właśnie tak mają wyglądać. Ci z Wilna spotykają się pod Józefową Górą (lit. Juozapine), niedaleko granicy z Białorusią, by ćwiczyć strzelanie i taktykę walki partyzanckiej. Swoją główną siedzibę organizacja ma jednak w Kownie. Tam organizowane są obozy szkoleniowe i spotkania strzelców z całej Litwy.
Liczba ponad 7 tys. członków w trzymilionowym kraju świadczy o autentycznym zaangażowaniu Litwinów w sprawy obronności. Wśród strzelców są uczniowie i studenci, ale także urzędnicy, prywatni przedsiębiorcy. Pracujący członkowie kupują mundury i sprzęt za własne pieniądze, jedynie broń pochodzi z arsenału Związku Strzeleckiego. Ćwiczą raz-dwa razy w miesiącu, choć jest wiele bardzo aktywnych osób, które pojawiają się na poligonie w każdy weekend. Kierowana przez pułkownika w stanie spoczynku Liudasa Gumbinasa organizacja, obok przygotowania militarnego, prowadzi też zajęcia sportowe, ma własną orkiestrę, a nawet amatorski teatr.
NADBAŁTYCCY STRZELCY
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.