Wybory pod policyjnym nadzorem

Wybory pod policyjnym nadzorem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Obserwatorzy OBWE wskazują na liczne nieprawidłowości w kampanii prezydenckiej w Azerbejdżanie, m.in. na zastraszanie i przemoc wobec opozycji.
Wybory zadecydują, czy u władzy w tym bogatym w ropę kaspijskim kraju utrzyma się klan Alijewów. W miejsce dotychczasowego prezydenta, 80-letniego Hejdara Alijewa, kandydatem obozu władzy jest jego 41- letni syn Ilham.

"Są pozytywne elementy - jak to, że jest aż ośmiu kandydatów, czy  też nowa ordynacja, lepiej pasująca do norm OBWE i Rady Europy, jednak są też aspekty negatywne. Do nich należą takie elementy jak przemoc organów państwowych, przeszkadzanie opozycji w prowadzeniu kampanii wyborczej i zastraszanie jej zwolenników" - powiedział szef misji Peter Eicher.

Według niego misja otrzymywała informacje o zwalnianiu z pracy osób, które otwarcie wypowiadały się przeciwko Alijewom, a  także o przypadkach nielegalnych zatrzymań. Eicher mówił także o zabranianiu opozycyjnych wieców wyborczych czy przypadkach używania siły wobec ich uczestników.

"Nasz niepokój budzi też to, że kandydaci nie mają w pełni równego dostępu do środków masowego przekazu, zwłaszcza mediów państwowych" - dodał przedstawiciel OBWE.

W wyborach, do których pozostało niespełna sześć dni, Alijew jest - według sondaży podawanych przez media prorządowe - głównym kandydatem do zwycięstwa, a jego rezultat w kwestionowanych przez opozycję sondażach to 67 procent.

W państwowej telewizji czy agencji AzerTAC znaczna część informacji jest poświęcona kandydatowi władzy, przy czym wykorzystuje się to, że od sierpnia Ilham Alijew jest premierem. Szef rządu jest pokazywany, jak otwiera szkoły, stadiony, szpitale czy instalacje naftowe. Prorządowe dzienniki często poświęcają mu po kilkaczołowych stron, o siedmiu innych kandydatach pisząc bardzo zdawkowo. Opozycja oskarża władze nie tylko o nieudostępnianie jej miejsca w mediach, lecz również o stosowanie przeciwko niej przemocy.

"Niedawno mieliśmy spotkanie popieranego przez nas kandydata (Etibara Mamiedowa) w Saatły (150 km od Baku). Na miejscu spotkaliśmy szpaler policji i uzbrojony w pałki, noże i topory tłum zwolenników partii rządzącej. Do dziś jeden z naszych ludzi leży w stanie ciężkim w szpitalu" - powiedział rzecznik ugrupowania Ludowy Front Azerbejdżanu Isak Avezoglu, pokazując zdjęcia z tej demonstracji.

Tymczasem przedstawiciele władz zaprzeczają jakimkolwiek nadużyciom. Wszelkie oskarżenia pod ich adresem odrzucał w tym tygodniu wpływowy szef administracji prezydenckiej Ramiz Mehdijew.

"Te wybory będą najbardziej demokratyczne i najlepiej zorganizowane w całej historii Azerbejdżanu. Pokażemy wspólnocie międzynarodowej, że przeprowadzone wybory były naprawdę demokratyczne, przejrzyste i czyste" - zadeklarował.

em, pap