Podczas spotkania w Colorado Springs przedstawiciele NATO chcieli uzyskać od rosyjskiego ministra obrony wyjaśnienie powodów, dla których jego ministerstwo zagroziło zmianą swej strategii nuklearnej i powołało się przy tym na "ofensywną doktrynę wojskową" Sojuszu Atlantyckiego.
Tydzień temu resort obrony Rosji ogłosił dokument, który rzucił cień na stosunki między Moskwą i jej starym zimnowojennym rywalem, od niedawna zupełnie dobre.
Dokument ten, rozpowszechniony przed spotkaniem prezydenta Władimira Putina i Iwanowa z dowódcami rosyjskimi, podkreśla, że NATO nie usunęło "antyrosyjskich składników" ze swych planów wojskowych i deklaracji politycznych. "Jeśli NATO pozostanie sojuszem wojskowym, zachowującym swą obecną ofensywną doktrynę militarną, będzie to wymagało radykalnej przebudowy rosyjskiego planowania wojskowego, w tym zmian w rosyjskiej strategii nuklearnej" - oznajmiło wtedy ministerstwo.
Sam Putin powiedział, że Rosja ma w magazynach dziesiątki strategicznych pocisków rakietowych, co pozwoli jej przez lata utrzymać swój potencjał strategiczny. Iwanow oświadczył zaś, że Rosja nie wyklucza dokonania ataku prewencyjnego, jeśli będzie tego wymagać jej interes narodowy lub zobowiązania sojusznicze.
W zeszłym tygodniu Robertson oświadczył po rozmowie z Iwanowem, że minister rosyjski "zadał sobie wiele trudu, aby wytłumaczyć, iż część doniesień (na temat dokumentu) całkowicie rozmijała się z rzeczywistością".
Stosunki Rosji z NATO poprawiły się po podpisaniu w zeszłym roku porozumienia o partnerskiej współpracy. Powołało ono do życia Radę NATO-Rosja i doprowadziło do zacieśnienia kontaktów wojskowych i politycznych. Tym większe było zdumienie międzynarodowej opinii publicznej rosyjskim dokumentem.
em, pap