Żołnierze amerykańscy odpowiedzieli ogniem, kierując go w stronę, z której nastąpił atak. W rejon ataku wkrótce nadleciały helikoptery, jako posiłki przyjechały pojazdy opancerzone i dżipy wojskowe.
Świadek nie potrafił powiedzieć, czy wskutek ataku ktoś został ranny.
Wcześniej w niedzielę doszło w tym samym rejonie do dwóch podobnych ataków na konwoje amerykańskie. Po południu iracki cywil zginął w Faludży, zabity przez żołnierzy amerykańskich, kiedy odpowiedzieli ogniem na wystrzelony w ich stronę pocisk przeciwczołgowy - podały źródła szpitalne.
Żołnierze amerykańscy zostali zaatakowani, kiedy usiłowali przestawić ciężarówkę uszkodzoną w niedzielę rano wskutek pierwszego ataku na konwój amerykański - pisze AFP.
Amerykanie odpowiedzieli ogniem w kierunku, z którego strzelano do nich i ostrzelali przechodniów. 20-letni Marwan Hajad al-Issawi zmarł z odniesionych ran w szpitalu w Faludży, dokąd go przetransportowano - powiedział przedstawiciel szpitala. W incydencie tym ranny został drugi Irakijczyk.
W niedzielę rano w rejonie Faludży ciężarówka, jadąca w konwoju wojskowym USA i przewożąca amunicję, została trafiona pociskiem z granatnika. Pojazd spłonął.
Amerykański rzecznik wojskowy powiedział AFP, że nie ma informacji o drugim ataku. Potwierdził natomiast informacje o porannym wydarzeniu. "Ciężarówka zepsuła się i wtedy została ostrzelana" - powiedział podpułkownik George Krivo na konferencji prasowej.
Według świadków irackich, żołnierze amerykańscy uciekli od samochodu, ale wrócili i zaczęli strzelać, raniąc dwie osoby. W sumie, w pierwszym ataku rannych zostało pięciu Irakijczyków, w tym trzech ciężko - poinformował lekarz ze szpitala w Faludży.
sg, pap