Szczycąca się do niedawna otwartością Unia nieuchronnie się zamyka, wzmacniając granice zewnątrzne i robiąc, co się da, by utrudnić przemieszczanie się tych uchodźców, którym uda się wedrzeć do Europy.
Gdy węgierski premier Viktor Orbán ogłosił budowę nowych szańców Festung Europa, mającej wysokim na 4 m i długim na 170 km płotem odgrodzić jego kraj od rzeki imigrantów płynącej przez Serbię, nikt w Unii nie protestował. – Węgry znalazły się pod ogromną presją, dodaliśmy ten kraj do listy krajów frontowych, takich Włochy i Grecja – ogłosił w Budapeszcie unijny komisarz do spraw migracji Dimitris Avramopoulos, dając tym samym do zrozumienia, że dotychczasowe linie obrony przez inwazją uchodźców z Bliskiego Wschodu zostały przełamane. Przez ostatnie lata lądowy szlak z Azji do Europy strzeżony był przez system zasieków na granicy Turcji z Grecją i Bułgarią. Graniczna tama pękła w Grecji, znanej dotychczas z bezwzględnego traktowania uchodźców z Azji. Stan otwartej wojny Aten z Unią skutecznie studzi zapał Greków w pilnowaniu unijnych granic.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.