Postawiła ona Chodorkowskiemu zarzuty związane z sześcioma różnymi artykułami kodeksu karnego, m.in. nielegalne przywłaszczenie majątku państwowego z zastosowaniem oszustwa i uchylanie się od płacenia podatków. Zarzuty dotyczą zarówno Jukosu, jak i samego Chodorkowskiego. Ponadto, biznesmenowi zarzuca się świadome niewypełnienie wyroku sądowego, doprowadzenie innych osób do strat majątkowych, fałszowanie dokumentów oraz "wielokrotne przywłaszczenie lub defraudację".
Z wypowiedzi przedstawiciela prokuratury wynikało, że zarzuty te przynajmniej w części pokrywają się z oskarżeniami pod adresem aresztowanego na początku lipca najbliższego współpracownika Chodorkowskiego Płatona Lebiediewa, który do dziś przebywa w areszcie. Przedstawiciel prokuratury twierdzi też, że łączne straty skarbu państwa, spowodowane przez Chodorkowskiego i Lebiediewa, wynoszą około miliarda dolarów.
Jukos zareagował na aresztowanie swojego prezesa oświadczeniem, w którym działania prokuratury uznał za "ordynarny gwałt" i ocenił jako "poniżające dla całego rosyjskiego systemu ochrony prawa".
Multimiliarder został zatrzymany w sobotę nad ranem, gdy jego samolot lecący z Niżnego Nowgorodu do Irkucka wylądował by uzupełnić paliwo. Przewieziono go następnie do Moskwy, gdzie przesłuchano go w prokuraturze generalnej.
Według świadków zajścia biznesmena zatrzymano na lotnisku w Nowosybirsku.
"Do samolotu podjechały dwa autobusy, z których wyszli uzbrojeni ludzie oraz funkcjonariusze sił specjalnych w czarnych mundurach" - relacjonuje agencja Interfax, powołując się na współtowarzyszy Chodorkowskiego.
Według tej relacji, uzbrojeni ludzie wpadli z krzykiem: "Federalna Służba Bezpieczeństwa! Rzucić broń, będziemy strzelać!", a do Chodorkowskiego podszedł dowodzący operacją mówiąc: "Mamy rozkaz, pan pójdzie z nami".
Prokuratura generalna twierdzi, że Chodorkowski "demonstracyjnie zignorował" w piątek przesłuchanie w jednej z toczących się spraw karnych związanych z Jukosem i w związku z tym postanowiono doprowadzić go siłą. Przedstawiciel koncernu utrzymuje z kolei, że Chodorkowski przebywał w delegacji i nie miał obowiązku stawiać się na przesłuchanie. Twierdzi przy tym, że koncern dopełnił wszelkich formalnych wymogów w tej sprawie.
Konflikt wokół Jukosu, postrzegany często jako rezultat znacznie głębszego konfliktu Chodorkowskiego z częścią otoczenia prezydenta Władimira Putina, trwa od początku lipca, kiedy to w Moskwie aresztowano niespodziewanie głównego współpracownika biznesmena - bankiera Płatona Lebiediewa.
Formalnie Lebiediewa oskarża się o przestępstwo prywatyzacyjne z 1994 roku, nie mające żadnego związku z Jukosem, jednak sprawa jest powszechnie interpretowana jako element kampanii przeciwko koncernowi. Jednocześnie w areszcie przebywa Aleksiej Piczugin, jeden z szefów ochrony Jukosu, zaś przeciwko kompanii i jej współpracownikom toczy się jeszcze kilka śledztw dotyczących m.in. nie zapłaconych podatków.
Sprawa Jukosu postrzegana jest przez rosyjskich liberałów i obrońców praw człowieka jako rozprawa tzw. frakcji "czekistów" - byłych oficerów KGB tworzących znaczną część ekipy Władimira Putina z Chodorkowskim, który zapowiadał poparcie w grudniowych wyborach parlamentarnych liberalnej opozycji.
rp, pap