Grupa islamskich terrorystów uprowadziła 11 września 2001 r. w USA samoloty pasażerskie i użyła ich do zniszczenia wież World Trade Center. W zamachu zginęło ponad 3 tys. osób. Większość zamachowców należała do działającej w Hamburgu komórki Al-Kaidy, kierowanej przez studenta Mohammeda Attę.
Z zeznań terrorystów przebywających w areszcie w USA wynika, że atak na cele w USA za pomocą samolotów rozważano od 1996 r. Pierwotny plan Atty, przewidujący atak z użyciem małych samolotów z materiałem wybuchowym, szef Al-Kaidy Osama bin Laden miał odrzucić, pytając: "Dlaczego używasz siekiery, jeżeli możesz zastosować buldożer?" Zdaniem ekspertów, stanowisko bin Ladena było początkiem planu uprowadzenia samolotów pasażerskich.
Jak dowiedział się "Spiegel", bin Laden sam wybrał na przełomie lat 1999/2000 w Afganistanie przybyłych z Hamburga mężczyzn do wykonania zdania. Poinformowano ich, że mają do wykonania "bardzo tajną misję" i że powinni się postarać o licencję pilota. W lutym 2001 r. koordynator całej akcji, Binalshibh, dowiedział się od bin Ladena o konkretnych celach ataku. Na liście terrorystów znajdowała się też siedziba amerykańskiego parlamentu.
rp, pap