Serię eksplozji słyszano w niedzielę wieczorem w różnych punktach Bagdadu, a według dziennikarzy w "strefie zielonej", czyli w kontrolowanym przez siły okupacyjne śródmieściu stolicy Iraku.
Amerykański rzecznik wojskowy poinformował, że służby specjalne ustalają, co było przyczyną wybuchów.
Według niektórych doniesień agencyjnych, dwie eksplozje nastąpiły w okolicach hotelu Raszid, ostrzelanego 15 godzin wcześniej pociskami rakietowymi.
Wskutek porannego ataku zginął amerykański pułkownik, a rany odniosło 18 osób, zatrudnionych w różnych sekcjach amerykańskiej administracji Iraku, mającej siedzibę w hotelu.
W hotelu tym zatrzymał się przebywający z wizytą inspekcyjną w Iraku amerykański wiceminister obrony Paul Wolfowitz.
Człowiek numer 2 w Pentagonie, który wyszedł z ataku bez szwanku, oświadczył dziennikarzom: "Nie powstrzyma nas to przed wypełnieniem naszej misji w Iraku".
rp, pap