Co najmniej 8 afgańskich żołnierzy zostało zabitych, a 5 rannych w ostrzale przeprowadzonym przez wojska amerykańskie niedaleko miasta Baraki Barak w prowincji Logar na wschodzie Afganistanu – informuje „The Guardian”.
Do ataku doszło przed 7 rano. Ostrzału koszar afgańskiej armii w Chiltan dokonały dwa amerykańskie helikoptery. Jak twierdzi gubernator regionu Logar, w którym doszło do ataku, Mohammad Rahim Amin, żołnierze początkowo nie potrafili stwierdzić pochodzenia helikopterów. Udało się to za to policji, która ustaliła, że ogień otworzyły amerykańskie śmigłowce.
Jak utrzymują afgańscy politycy, do ataku doszło w momencie, gdy w okolicach Baraki Barak było niezwykle spokojnie. - Nie było śladów wroga. Ostatnimi dniami sytuacja w okolicy się ustabilizowała – opowiadał Mohammad Halim Fidai.
Według gubernatora regionu Logar Mohammada Amina atak musiał być pomyłką wynikającą z braku porozumienia i skoordynowania między oddziałami. Dodaje, że w czasie ostrzału na koszarach widoczna była afgańska flaga, a żołnierze byli w swoich mundurach.
Wojsko USA przyznało się do udziału w incydencie.
Nie jest to jednak pierwszy taki przypadek w Logar – rok temu, w marcu 2014, śmierć poniosło 5 żołnierzy, a 8 zostało rannych. Ostrzał był również „pomyłką”, tym razem przeprowadzoną przez siły ISAF, dowodzone przez NATO.
"The Guardian"
Jak utrzymują afgańscy politycy, do ataku doszło w momencie, gdy w okolicach Baraki Barak było niezwykle spokojnie. - Nie było śladów wroga. Ostatnimi dniami sytuacja w okolicy się ustabilizowała – opowiadał Mohammad Halim Fidai.
Według gubernatora regionu Logar Mohammada Amina atak musiał być pomyłką wynikającą z braku porozumienia i skoordynowania między oddziałami. Dodaje, że w czasie ostrzału na koszarach widoczna była afgańska flaga, a żołnierze byli w swoich mundurach.
Wojsko USA przyznało się do udziału w incydencie.
Nie jest to jednak pierwszy taki przypadek w Logar – rok temu, w marcu 2014, śmierć poniosło 5 żołnierzy, a 8 zostało rannych. Ostrzał był również „pomyłką”, tym razem przeprowadzoną przez siły ISAF, dowodzone przez NATO.
"The Guardian"