Nowy podatek

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska i pozostałe nowe państwa członkowskie będą musiały w chwili wejścia do UE obłożyć podatkiem zapasy artykułów rolnych powyżej uzasadnionego poziomu, co ma zapobiec spekulacjom.
Decyzję w tej sprawie podjął w ubiegłym tygodniu unijny komitet zarządzający rynkiem artykułów rolnych - poinformował Francois Vital z Komisji Europejskiej. Komisja, organ wykonawczy UE, powinna teraz wydać rozporządzenie w  tej sprawie. W komitecie zasiadają przedstawiciele państw członkowskich.

Piętnastka zignorowała protesty polskiego rządu przeciwko takiemu podatkowi. Obawia się ona bowiem, że firmy handlujące artykułami rolnymi nagromadzą zapasy własnych produktów, obecnie tańszych w  przyszłych państwach członkowskich i tych, które można obecnie importować do  nich mniejszym kosztem niż do państw Piętnastki.

Rząd musi sporządzić listę zapasów i planowanych zakupów. Wszystko, co pojawi się na rynku dodatkowo, zostanie obłożone podatkiem, a dochód trafi do budżetu państwa. Bez takiego podatku po wejściu nowych państw do Unii właściciele zapasów mogliby sprzedać je z zyskiem na jednolitym unijnym rynku.

Chodzi zwłaszcza o zboża, ryż, wołowinę, produkty mleczarskie, owoce i warzywa oraz grzyby. Jako przykład Vital podawał grzyby z Chin. Według niego Unia nakłada na ilości wykraczające poza kontyngent importowy cło w  wysokości 2000 euro za tonę, a Polska 300-400 euro.

Przy okazji poprzedniego poszerzenia o Austrię, Finlandię i  Szwecję w 1995 roku, jedna z firm próbowała na przykład tuż przedtem sprowadzić do Szwecji statek z 25 tys. ton ryżu. Gdyby się jej udało, zarobiłaby na różnicy ceł równowartość 15 mln euro (Szwecja nie miała przed wejściem do Unii ceł na ryż, podczas gdy Unia chroniła swoich producentów wysokim cłem).

Na spotkaniu unijnych ministrów rolnictwa 13 października w  Luksemburgu wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa nie wykluczył, że  limity mogą okazać się potrzebne dla pewnej ograniczonej liczby towarów, ale wyraził przekonanie, że nie ma powodu wprowadzania długiej listy, proponowanej przez Komisję. Przyznał też 13 października w Luksemburgu, że polska administracja miałaby kłopoty z wdrożeniem takiego rozporządzenia.

Jednym z argumentów polskiego rządu przeciwko podatkowi były niewielkie różnice w cłach. Poza przykładem z grzybami cytowany urzędnik unijny podał różnicę dla masła. Polskie cło sięga, według niego, 102 proc., a unijne opłaty importowe odpowiadają przy obecnej cenie światowej 154 proc. wartości importowanego masła.

Przedstawiciele Unii przyznają, że podatek może być korupcjogenny, ale uważają, że większe szkody spowodowałaby spekulacja. Korupcji zapobiegną zaś, ich zdaniem, jasne kryteria i  przejrzysty system kontroli.

em, pap