W środę wszyscy ranni w wypadku polscy turyści trafią do najlepszego szpitala w Kairze - As-Salam - poinformował rzecznik prasowy ambasady polskiej w Kairze, Jacek Buda. Polska firma ubezpieczeniowa, w której ubezpieczony był organizator wycieczki do Egiptu - biuro podróży El Greco - ustali z lekarzami i z operatorem, kiedy turyści będą mogli wrócić do kraju.
Wypadek wydarzył się w poniedziałek ok. godz. 19 czasu egipskiego (godz. 18 czasu polskiego) 50 kilometrów na wschód od Kairu. W autokarze znajdowało się 36 turystów i egipski kierowca. Wraz z drugim autokarem z polskimi turystami wracał z wycieczki z Kairu do hotelu w Hurghadzie.
Ze wstępnych ustaleń śledztwa wynika, że prawdopodobnie kierowca nie zauważył objazdu głównego pasa jezdni, na którym prowadzone były prace remontowe, i na zakręcie autokar się przewrócił - powiedział rzecznik. Niezależne źródła mówiły wcześniej też o nadmiernej prędkości, co potwierdzają też poszkodowani. Twierdzą oni, że zakręt był nieoznakowany i słabo oświetlony. Mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie ma na razie oficjalnego komunikatu władz egipskich na temat przyczyn wypadku.
Część ludzi wypadła na jezdnię przez okna pojazdu - relacjonuje jedna z uczestniczek wycieczki, jadąca drugim autokarem. Jadący następnym autobusem zawdzięczają być może życie rezydentce biura podróży, która mimo poważnych obrażeń, jakich doznała, gdy pęd uderzenia wyrzucił ją z autokaru, zatrzymała jadący z tyłu drugi pojazd - mówi Joanna Szewczyk, także biorąca udział w wycieczce. Jej zdaniem, przynajmniej część ofiar można było uratować, gdyby pomoc nadeszła szybko. "Ludzie umierali nam na rękach" - mówi roztrzęsiona. Uczestnicy wycieczki z drugiego autokaru sami udzielali pierwszej pomocy rannym. Przybyła na miejsce egipska policja czekała na karetki pogotowia, które z pomocą dotarły na miejsce wypadku dopiero po dwu godzinach - nie było w nich lekarzy ani podstawowych środków opatrunkowych czy tlenu, a rola służby medycznej ograniczyła się do transportu rannych i pozostających w szoku ludzi do kairskich szpitali. Drugi autokar z polskimi turystami dotarł do hotelu w Hurghadzie dopiero o piątej rano - mówi Szewczyk.
Jak twierdzi rzecznik prasowy ambasady RP w Kairze Jacek Buda, ambasada została poinformowana przez władze egipskie o wypadku około godziny 22.00 w poniedziałek, kiedy ofiary były już przewożone do pięciu szpitali kairskich. Szpitale te natychmiast odwiedził polski konsul. Większość z 30 poszkodowanych była wówczas już po podaniu środków przeciwbólowych i spała, stąd też zbieranie informacji było niemożliwe.
Według kierownika wydziału konsularnego ambasady - powiedział Buda - akcja ratunkowa przebiegła sprawnie, a dojazd karetek na miejsce wypadku, który wydarzył się na pustyni, wymagał trochę czasu. Buda potwierdził, że pierwszej pomocy udzielili poszkodowanym pasażerowie drugiego autokaru. To oni przewrócili uszkodzony autokar, który dachował, i umożliwili pasażerom wydostanie się z niego. Zadowalająca jest też - według niego - współpraca władz egipskich z polską ambasadą, która na bieżąco jest informowana przez Egipcjan. Polski konsulat w Kairze miał w poniedziałek wiele kłopotów z ustaleniem tożsamości uczestników wycieczki - zarówno zabitych, jak i rannych. Lista pasażerów, przedstawiona przez organizatorów, nie pokrywała się ze stanem faktycznym. Część turystów nie miała przy sobie żadnych dokumentów. Niektóre nazwiska zostały przekręcone w szpitalach. Sprawdzanie tożsamości ofiar na miejscu w szpitalach w Kairze trwało całą noc.
Informacji na bieżąco udziela rodzinom poszkodowanych Ambasada Polski w Kairze. Jej przedstawiciele są w kontakcie z egipskimi władzami. Ściśle też współpracuje z organizatorem wycieczki - biurem podróży "El Greco". Do Kairu w nocy przyleciał prezes biura, by zorganizować na miejscu sztab pomocy i informacji.
sg, em, pap