W kilku amerykańskich miastach na ulice wyszli uzbrojeni cywile. Zbierają się oni w grupy, aby pełnić wartę przed punktami werbunkowymi wojska USA. To reakcja na strzelaninę, do której doszło w zeszłym tygodniu. Zginęło w niej pięciu żołnierzy. Pentagon zapewnia, że panuje nad sytuacją i sam sobie poradzi.
Cywile nazywają swoją akcję „Operation Hero Guard” („Operacja Chrońmy Bohaterów”). Chcą w ten sposób zapobiec kolejnym atakom terrorystycznym na żołnierzy.
Ochotnicy to zazwyczaj lokalni miłośnicy broni palnej i członkowie grup paramilitarnych. Wielu z nich uzbrojonych jest w broń, strzelby i karabiny.
- Bardzo dziękujemy za wsparcie naszych werbowników przez obywateli, ale prosimy o niepilnowanie punktów werbunkowych. To może negatywnie wpłynąć na naszą misję i potencjalnie stworzyć dodatkowe zagrożenia - stwierdził rzecznik Pentagonu Peter Cook.
Strzelanina w bazie wojskowej
W mieście Chattanooga w stanie Tennessee uzbrojony w broń maszynową napastnik zastrzelił w bazie wojskowej pięciu żołnierzy. Sprawca zaatakował dwukrotnie. Najpierw oddał kilkadziesiąt strzałów w kierunku wojskowego centrum rekrutacyjnego, a następnie udał się do bazy rezerwistów marynarki wojennej.
Napastnik zginął w wymianie ognia z policją. FBI twierdzi, że napastnik nazywał się Muhammed Youssef Abdulazeez. Nie wiadomo jeszcze, czy był powiązany lub inspirowany przez Państwo Islamskie. Ten wątek sprawy jest jednak badany.
Nieznane jest także podłoże strzelaniny. Według prokuratora Billa Killiana to akt "krajowego terroryzmu".
BBC
Ochotnicy to zazwyczaj lokalni miłośnicy broni palnej i członkowie grup paramilitarnych. Wielu z nich uzbrojonych jest w broń, strzelby i karabiny.
- Bardzo dziękujemy za wsparcie naszych werbowników przez obywateli, ale prosimy o niepilnowanie punktów werbunkowych. To może negatywnie wpłynąć na naszą misję i potencjalnie stworzyć dodatkowe zagrożenia - stwierdził rzecznik Pentagonu Peter Cook.
Strzelanina w bazie wojskowej
W mieście Chattanooga w stanie Tennessee uzbrojony w broń maszynową napastnik zastrzelił w bazie wojskowej pięciu żołnierzy. Sprawca zaatakował dwukrotnie. Najpierw oddał kilkadziesiąt strzałów w kierunku wojskowego centrum rekrutacyjnego, a następnie udał się do bazy rezerwistów marynarki wojennej.
Napastnik zginął w wymianie ognia z policją. FBI twierdzi, że napastnik nazywał się Muhammed Youssef Abdulazeez. Nie wiadomo jeszcze, czy był powiązany lub inspirowany przez Państwo Islamskie. Ten wątek sprawy jest jednak badany.
Nieznane jest także podłoże strzelaniny. Według prokuratora Billa Killiana to akt "krajowego terroryzmu".
BBC