W trakcie nadzwyczajnego spotkania Rady Północnoatlantyckiej w Brukseli ustalono, iż nie będzie dodatkowego wsparcia wojskowego dla Turcji. Jak podaje RMF FM, uzgodniono natomiast zwiększenie wymiany wywiadowczej.
- Turcja ma świetne siły zbrojne, ma drugą największą armię w NATO. Turcja nie prosiła o żadną dodatkową obecność NATO na swoim terytorium - oświadczył szef Sojuszu Jens Stoltenberg.
Dyplomacji zapewniali, iż spotkanie był to "sygnał jedności i solidarności z Turcją". Jeden z dyplomatów w rozmowie z RMF FM stwierdził, iż chodziło o to, aby pokazać, że NATO dostrzega nie tylko zagrożenia ze strony Rosji, ale również na południu.
"Chcemy byście byli w gotowości"
O spotkanie NATO nalegała Turcja, która coraz bardziej odczuwa niestabilność na granicy z Syrią - w ostatnim czasie liczba ataków i zamachów na tureckich obywateli niezwykle się nasiliła. Turcy mają również problem z aktywnością dżihadystów i bojowników kurdyjskich.
- Stoimy solidarnie z naszym sojusznikiem Turcją - zapewnił na początku szczytu w Brukseli sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Dodał też, że spotkanie ambasadorów Sojuszu zostało zwołane "w odpowiednim czasie", by zwrócić uwagę na niestabilność tureckich granic.
"Niech NATO pozostanie przygotowane"
Prezydent Turcji Recep Erdogan odwołał się do 5 Artykułu Traktatu Północnoatlantyckiego, według którego w razie ataku na państwo członkowskie, NATO powinno zapewnić mu wsparcie. - Jeśli kraj członkowski NATO zostaje zaatakowany, NATO powinno wesprzeć go na wszelkie sposoby. Co ważne, Turcja na razie nie powołała się na Artykuł 5 w taki sposób, by był on wiążący dla państw Sojuszu.
- W tej chwili Turcja została zaatakowana i korzysta ze swojego prawa do obrony i będzie z tego prawa korzystać aż do końca. Jednak to o czym teraz rozmawiamy, nie jest obligatoryjne dla NATO, my jedynie prosimy, by NATO pozostało przygotowane na wszelkie ewentualności - mówił Erdogan.
RMF FM
Dyplomacji zapewniali, iż spotkanie był to "sygnał jedności i solidarności z Turcją". Jeden z dyplomatów w rozmowie z RMF FM stwierdził, iż chodziło o to, aby pokazać, że NATO dostrzega nie tylko zagrożenia ze strony Rosji, ale również na południu.
"Chcemy byście byli w gotowości"
O spotkanie NATO nalegała Turcja, która coraz bardziej odczuwa niestabilność na granicy z Syrią - w ostatnim czasie liczba ataków i zamachów na tureckich obywateli niezwykle się nasiliła. Turcy mają również problem z aktywnością dżihadystów i bojowników kurdyjskich.
- Stoimy solidarnie z naszym sojusznikiem Turcją - zapewnił na początku szczytu w Brukseli sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Dodał też, że spotkanie ambasadorów Sojuszu zostało zwołane "w odpowiednim czasie", by zwrócić uwagę na niestabilność tureckich granic.
"Niech NATO pozostanie przygotowane"
Prezydent Turcji Recep Erdogan odwołał się do 5 Artykułu Traktatu Północnoatlantyckiego, według którego w razie ataku na państwo członkowskie, NATO powinno zapewnić mu wsparcie. - Jeśli kraj członkowski NATO zostaje zaatakowany, NATO powinno wesprzeć go na wszelkie sposoby. Co ważne, Turcja na razie nie powołała się na Artykuł 5 w taki sposób, by był on wiążący dla państw Sojuszu.
- W tej chwili Turcja została zaatakowana i korzysta ze swojego prawa do obrony i będzie z tego prawa korzystać aż do końca. Jednak to o czym teraz rozmawiamy, nie jest obligatoryjne dla NATO, my jedynie prosimy, by NATO pozostało przygotowane na wszelkie ewentualności - mówił Erdogan.
RMF FM
Ankieta:
Wojsko