Dane te odbiegają od wyników sondaży przedwyborczych, które zapowiadały klęskę ugrupowania prorządowego. Dawały mu one od 8 do 20 proc. głosów. Ostatni sondaż, przeprowadzony przez Fundację Otwarte Społeczeństwo wskazywał,że Za Nową Gruzję zajmie dopiero czwarte miejsce z 9-procentowym poparciem. Opozycja oskarżyła już ekipę rządzącą krajem o próbę fałszerstwa.
Zastrzeżenia ma też Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). "Wybory parlamentarne w Gruzji nie spełniły szeregu standardów międzynarodowych" - czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej OBWE. Organizacja wytknęła gruzińskim władzom zamieszanie przy sporządzaniu list wyborców, obecność "nieuprawnionych osób" w lokalach wyborczych oraz obsadzenie przez siły bezpieczeństwa czterech regionów kraju.
"Niestety te wybory były niewystarczające, by zwiększyć wiarygodność procesu demokratycznego" - powiedział przedstawiciel misji OBWE Bruce George. Jego zdaniem, podstawowym mankamentem był brak przygotowania członków komisji wyborczych.
Opozycja natomiast skarżyła się w czasie głosowania, że nazwiska wielu osób nie znalazły się na listach wyborczych. Na liście nie było też lidera radykalnego skrzydła opozycji Ruchu Narodowego Michaiła Saakaszwilego. Na tym tle doszło do protestów. Do końca przed wieloma lokalami stały długie kolejki, a Centralna Komisja Wyborcza była zmuszona przedłużyć głosowanie w kilku miejscach.
"Wierzymy, że obywatele tego kraju mają prawo do lepszego systemu wyborczego i lepszej ochrony prawa do głosu, czego wczoraj niestety nie było widać" - powiedział cytowany w oświadczeniu OBWE przewodniczący delegacji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Tom Cox.
Gruzińskie wybory uznawane są za główny test przed czekającą ten zakaukaski kraj w 2005 roku zmianą głowy państwa. Wówczas to po 13 latach sprawowania władzy odejdzie Eduard Szewardnadze i pojawi się kwestia jego następcy. To, kto wówczas kontrolować będzie parlament, uważane jest za sprawę kluczową.
sg, pap