72-letni naukowiec miał - według rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) - przekazać Amerykaninowi Edmondowi Pope publikacje dotyczące danych przeznaczonej na eksport rosyjskiej torpedy "Szkwał".
Pope'a skazano w grudniu 2000 roku na 20 lat więzienia, po czym natychmiast ułaskawił go prezydent Putin. Babkin, który w procesie Amerykanina występował jako świadek, twierdził później, że FSB zmuszała go do podpisania obciążających Amerykanina zeznań, które w efekcie obróciły się przeciwko niemu samemu.
Gdy naukowiec sam stanął przed sądem, bronił się twierdząc, że swoje publikacje pisał dla Uniwersytetu w Pensylwanii na podstawie umowy między amerykańską instytucją naukową a własną uczelnią - Moskiewskim Państwowym Uniwersytetem Technicznym (MGTU). Dodawał też, że korzystał z jawnych źródeł.
Sprawa Babkina uważana jest przez obrońców praw człowieka za typową dla procesów oskarżanych o szpiegostwo naukowców. Obecnie trwa kilka takich procesów, zaś najbardziej znany jest przypadek Igora Sutiagina z Rosyjskiej Akademii Nauk, który od 1999 roku przebywa w areszcie.
"FSB korzysta z formuły wypracowanej w czasach ZSRR - jest uczony, są informacje i cudzoziemcy z pieniędzmi (...). W tym schemacie uczony zmienia się w szpiega, informacja w tajemnicę państwową, zaś cudzoziemcy w przedstawicieli obcych służb" - powiedziała w tym roku na jednej z konferencji adwokat Babkina Anna Stawicka.
Jej zdaniem, procesy są szablonowe; sąd - przy naciskach służb specjalnych - odrzuca dowody obrony, odmawia przesłuchiwania świadków, odrzuca listy członków Rosyjskiej Akademii Nauk i ich ekspertyzy, przytacza przy okazji wywody mało znanych lub nieznanych naukowców.
W tym roku byli radzieccy dysydenci i organizacje praw człowieka powołały do życia Komitet Obrony Naukowców i organizowały konferencje przestrzegając przed zjawiskiem, które określają mianem "szpiegomanii".
rp, pap