Rosja, przyzwyczajona przez lata do szwedzkiej uległości i usuwania się z drogi, zaskoczona jest zmianą polityki i nastrojów. Aneksja Krymu i wojna na Ukrainie spotkały się z ostrą krytyką Sztokholmu. Incydenty z naruszaniem wód terytorialnych i przestrzeni powietrznej, demonstracyjne loty rosyjskich maszyn zwiadowczych i myśliwskich w niebezpiecznej odległości od szwedzkich samolotów doprowadziły do gwałtownego wzrostu sympatii wobec NATO. BLIŻEJ DO SOJUSZU Szwecja, która od 1814 r. troskliwie pielęgnuje swoją neutralność, zaczęła otwarcie rozważać możliwość przystąpienia do Paktu Północnoatlantyckiego. Zwolennikami przystąpienia Szwecji do NATO są partie opozycyjne: konserwatywni Moderaci, centrolewicowa Partia Centrum, Chrześcijańscy Demokraci oraz Ludowa Partia Liberalna. Przeciwne odejściu od doktryny neutralności są nadal partie rządzące, czyli Socjaldemokraci, Partia Lewicowa oraz Partia Zielonych. Szwedzka neutralność nie jest jednak już tak bardzo szczelna jak dawniej, gdyż członkostwo w Unii Europejskiej wiąże się również z akceptacją traktatu lizbońskiego, który reguluje kwestie militarnej pomocy dla zagrożonych państw unijnych. Pomimo tego nagły wzrost sympatii natowskich jest zadziwiająco radykalną zmianą u naszych bardzo ostrożnych militarnie i politycznie sąsiadów zza morza. 16 lipca parlament szwedzki podjął decyzję o zacieśnieniu współpracy z NATO. Jej katalizatorem były marcowe rosyjskie manewry symulujące zajęcie szwedzkiej wyspy Gotlandii, demonstracyjne loty rosyjskich bombowców zdolnych do przenoszenia ładunków nuklearnych tuż przy powietrznej granicy. Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych oficjalnie pogroziło Szwecji, że „członkostwo w NATO będzie miało militarno-polityczne oraz dyplomatyczne konsekwencje, które zmuszą Rosję do poczynienia odpowiednich kroków”. Tę wiadomość przekazała rzeczniczka rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa. Rosyjski ambasador w Szwecji, Wiktor Tatarincew, w wywiadzie dla dziennika „Dagens Nyheter”, powołując się na samego prezydenta Putina, powiedział, że w wypadku wejścia do NATO Szwecja będzie musiała liczyć się z nowym rozmieszczeniem rosyjskich wojsk i rakiet. Kraj, który wchodzi do NATO, naraża się na duże ryzyko, podkreślił ambasador. Minister spraw zagranicznych Szwecji, Margot Wallström, skomentowała tę wypowiedź jako niedopuszczalną groźbę ze strony Rosji oraz wezwała ambasadora na dyplomatyczny „dywanik”. OFENSYWA PROPAGANDOWA Rosja straszy i działa. Przykładem jest głośna ostatnio afera z rzekomą sprzedażą na Ukrainę 12 szwedzkich haubic „Archer”. Te rewelacje zostały „uwiarygodnione” sfałszowanym listem szwedzkiego ministra obrony, Petera Hultqvista, gratulującego szefowi koncernu BAE Bofors tak udanej transakcji. Szwedzkim służbom udało się zlokalizować „fabrykantów” fałszywki w Petersburgu. Szwedzki minister stał się zresztą ulubieńcem rosyjskich propagandowych trolli. Do niedawna faworytem rosyjskiej propagandy był poprzedni minister spraw zagranicznych, Carl Bildt, bezkompromisowy krytyk rosyjskiej agresji na Ukrainie. Russia Today, angielskojęzyczny kanał telewizyjny, tak określiła byłego szwedzkiego ministra spraw zagranicznych: „Jeśli któryś z europejskich polityków ma na rękach ukraińską krew w tym roku, to jest nim ten neokonserwatywny sztokholmski rezydent”. W odpowiedzi na wzmożoną kampanię propagandową Szwecja utworzyła tajne biuro zajmujące się analizą i zwalczaniem medialnych kłamstw i propagandy. Ale nie mniej spektakularne są plany rozbudowy twardego arsenału obronnego. Od końca lat 90. Szwecja dobrowolnie i systematycznie demontowała swój system obronny, uznając upadek bloku wschodniego za koniec jakichkolwiek zagrożeń. W efekcie dzisiaj siły zbrojne liczą ok. 22 tys. osób łącznie z obroną cywilną. W 2013 r. dowódca szwedzkich sił zbrojnych, Sverker Göranson, stwierdził, że Szwecja jest w stanie bronić się przez tydzień. Niedawno okazało się, że nawet to nie jest już możliwe. Tygodniowa obrona Szwecji będzie możliwa – i to po dofinansowaniu sił zbrojnych – dopiero za pięć lat. Sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen, rozwiał też szwedzkie złudzenia, podkreślając, że w razie zagrożenia Szwecja nie może liczyć na decydującą pomoc militarną tak długo, jak nie jest formalnym członkiem paktu. W tej sytuacji doktryna neutralności chwieje się. Co istotne, większość szwedzkiej opinii publicznej szybko zmienia zdanie w tej kwestii. O ile jeszcze na początku tego roku za przystąpieniem do Sojuszu Północnoatlantyckiego opowiadała się mniej niż jedna trze cia Szwedów, o tyle w kolejnym sondażu przeprowadzonym miesiąc temu na zamówienie dziennika „Svenska Dagbladett” przez ośrodek Sifo było to już 41 proc. respondentów. Badanie to było o tyle symptomatyczne, że przeciwnego zdania było 39 proc. pytanych, a zatem po raz pierwszy zwolennicy militarnej integracji z NATO znaleźli się w relatywnej większości.
Więcej możesz przeczytać w 46/2015 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.