Pentagon rozważa sformowanie własnych, amerykańskich sił pokojowych, tj. wojsk wyspecjalizowanych w utrzymywaniu pokoju i stabilizacji po wojnie - twierdzi "Washington Post".
Rozważa się utworzenie brygady lub dywizji złożonych z oddziałów wojsk inżynieryjnych, żandarmerii wojskowej, oficerów ds. cywilnych i innych jednostek, potrzebnych zwykle do zadań utrzymania stabilizacji i odbudowy kraju po konflikcie zbrojnym. Pomysłem zainteresowany jest minister Donald Rumsfeld.
Plany Pentagonu oznaczają swego rodzaju rewolucję, gdyż dotychczas dowództwo amerykańskich wojsk lądowych uważało, że do misji pokojowych mogą być używane regularne oddziały liniowe.
Administracja prezydenta George'a Busha uznawała poza tym operacje pokojowe za zadanie raczej podrzędne, bądź na tyle kłopotliwe, że najchętniej zlecałaby je innym krajom.
Doświadczenie w Iraku zmieniło jednak ten sposób myślenia, gdyż okazało się tam dobitnie, że regularne wojska nie są dobrze przystosowane do pełnienia misji stabilizacyjnej. Rządowi USA nie udało się też nakłonić innych państw do dostarczenia większej liczby swoich wojsk do pomocy w tej operacji.
em, pap