Pegida, czyli "Patriotyczni Europejczycy przeciw Islamizacji Zachodu" zorganizowała marsz, którym chciała okazać sprzeciw wydarzeniom z sylwestrowej nocy.
Podzielone miasto
W tym samym czasie w mieście odbyła się również mniej liczna kontrmanifestacja, która apelowała o niewykorzystywanie incydentów z napaściami na kobiety jako argumentu przeciwko przyjmowaniu imigrantów. Protestowały także feministki w obronie praw kobiet, ofiar przemocy seksualnej. "Nie znaczy nie. Takie mamy prawa. Odczepcie się od nas" – głosiły ich transparenty.
Porządku w mieście pilnowało 1700 policjantów. – Naszym zadaniem jest oddzielać od siebie protestujące grupy – powiedział rzecznik policji. Kiedy w stronę funkcjonariuszy poleciały petardy i butelki, służby porządkowe wezwały tłum do rozejścia się. Później użyto gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Ataki w sylwestrową noc
W Kolonii, Stuttgarcie i Hamburgu doszło do kilkudziesięciu ataków grup młodych mężczyzn na kobiety w noc sylwestrową. Napastnicy molestowali je, wyzywali i okradali. Ataki były w jakiś sposób zorganizowane i nie dotyczyły wyłącznie Kolonii. Okazało się bowiem, że doszło do nich także w Hamburgu i Stuttgarcie. "Die Welt" pisze, że w dzielnicy St. Pauli w Hamburgu doszło do kilkunastu ataków na młode kobiety. Policja podała, że w okolicy krążyły grupy od 7 do 20 mężczyzn. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że wyglądali oni także na "mężczyzn o północnoafrykańskiej urodzie".
Deutsche Welle, Wprost.pl