Lokalny polityk Peter Dreier jesienią alarmował kanclerz Merkel o sytuacji. – Nie poradzimy sobie z tym – przekonywał głowę państwa w rozmowie telefonicznej, mając na myśli liczbę uchodźców przybywającą do Bawarii. Ostrzegł, że jego land będzie solidarny, ale jeśli liczba uchodźców przekroczy określony limit, wtedy wyśle ich do biura Merkel w Berlinie. Własnie spełnia swoją obietnicę.
Na Berlin
W czwartek rano 52 imigrantów wsiadło do autobusu, gotowych na 7-godzinną wycieczkę. Jak utrzymuje Dreier, wszyscy wiedzieli o celu podróży i zgodzili się na udział w akcji. Sam pomysłodawca był pomiędzy pasażerami. Nie spodziewał się jednak, by kanclerz przyjęła jego delegację. Wiedział, że nie będzie jej w biurze.
Według Dreiera politycy z wysokości Berlina nie dostrzegają rozszerzającego się kryzysu w całych Niemczech. – Mówią, że nie przybywa tak dużo uchodźców, że problem jest już rozwiązany. Nie rozumieją, że to dopiero początek, bo ci, ktorzy już przybyli w ciągu ostatnich miesięcy nadal tutaj są – oburzał się.
Rząd Bawarii tymczasem stara się powstrzymać drastyczne działania Dreiera, w obawie przed pogorszeniem się stosunków najbogatszego landu ze stolicą.
The Local.de