Od momentu gdy w listopadzie doszło do zestrzelenia myśliwca Su-24, który naruszył turecką przestrzeń powietrzną stosunki między Rosją a Turcją były napięte.
W oficjalnym komunikacie resortu spraw zagranicznych napisano, że samolot Su-34 należący do sił powietrznych Federacji Rosyjskiej naruszył przestrzeń powietrzną Turcji o godzinie 11:46 czasu lokalnego w piątek 29 stycznia. W związku z tym, rosyjski ambasador został wezwany na rozmowy do MSZ.
Zestrzelenie rosyjskiego Su-24
We wtorek przed południem agencja Reutera poinformowała, że rosyjski samolot wojskowy SU-24 został zestrzelony przez tureckie F-16. Informację potwierdził moskiewski resort obrony. Wiadomo było, że dwaj piloci katapultowali się z bombowca. Do zdarzenia odniósł się również Władimir Putin. - To cios w plecy - oświadczył.
Niedługo po zestrzeleniu samolotu opublikowano nagranie na którym syryjska grupa partyzantów pokazuje rosyjskiego pilota. Szef oddziału mówi, że mężczyzna jest martwy. W przesłanym materiale słychać, jak grupa mężczyzn wykrzykuje "to rosyjski pilot" i "Allah jest wielki".
Moskwa potwierdziła informacje, iż jeden z pilotów nie żyje. - Został ranny, gdy opadał na spadochronie i zabity w barbarzyński sposób na ziemi przez dżihadystów - oświadczył rosyjski ambasador we Francji Aleksandr Orłow.
BBC News, Wprost.pl