Dochodzenie w tej sprawie prowadzi paryska brygada policji kryminalnej. Przesyłkę odebrano na portierni Pałacu Matignon. Miał znajdować się w niej materiał wybuchowy bez zapalnika. Dołączono także list, w którym nadawca grozi rządzącym krajem politykom.
Zdarzenie miało miejsce, gdy tysiące ludzi protestujących przeciwko planom przedłużania stanu wyjątkowego przemaszerowały ulicami francuskich miast. Stan wyjątkowy we Francji wprowadzono po zamachach w Paryżu, do których doszło 13 listopada ubiegłego roku.
Stan wyjątkowy - zdaniem organizatorów demonstracji, pozarządowych stowarzyszeń lewicowych - ogranicza prawa obywatelskie i nie ma żadnego uzasadnienia. Francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych ma na ten temat inne zdanie.
"Możliwe są zamachy na szeroką skalę"
Jest prawdopodobieństwo, że Państwo Islamskie oraz inne organizacje terrorystyczne przeprowadzą kolejne zamachy w Europie - twierdzą eksperci Europolu w wydanym kilka dni temu raporcie.
Podkreślono, że "Państwo Islamskie albo terroryści zainspirowani tą organizacją, dokonają kolejnych zamachów na terenie Europy, w których zginie głównie ludność cywilna. Szczególnie narażona na ataki terrorystyczne jest Francja". Eksperci Europolu zaznaczyli, że nadal istnieje zagrożenie zamachem, za który może odpowiadać tzw. "samotny wilk".
Dyrektor Europolu Rob Wainwright stwierdził, że raport pokazuje, jak bardzo IS rozwinęło zdolności bojowe, aby przeprowadzać kolejne zamachy na szeroką skalę.
Zamachy w Paryżu
Strzelanina rozpoczęła się wieczorem, 13 listopada ubiegłego roku w X dzielnicy Paryża. Potem doszło do kolejnej strzelaniny w XI dzielnicy w sali koncertowej Bataclan, w której przebywało kilkaset osób. Policja poinformowała, że napastnicy wzięli ok. 100 zakładników. Z oficjalnych danych wynika, że z rąk terrorystów z Państwa Islamskiego zginęło w stolicy Francji 130 osób.
W tym samym czasie, gdy doszło do pierwszych strzelanin, na stadionie Stade de France odbywał się towarzyski mecz Francja – Niemcy. W pobliżu doszło do trzech eksplozji. Ewakuowano prezydenta Francois Hollande'a i ministra spraw wewnętrznych. Zwołano naradę kryzysową. Nad stadionem jeszcze w czasie meczu pojawiły się helikoptery. Stade de France był otoczony przez policję. Po ostatnim gwizdku kibice mieli zakaz opuszczania obiektu. Trwała ich powolna ewakuacja, a kwartał ulic wokół stadionu został zamknięty.
TVP Info, Wprost.pl