Na partię Kremla zagłosowało 36,25 proc. wyborców, na Liberalno-Demokratyczną Partię Rosji (LDPR) Władimira Żyrinowskiego 15,2 proc., zaś na największych przegranych niedzielnych wyborów - Komunistyczną Partię Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadija Ziuganowa (12,83 proc.).
Sensacją wyborów - obok LDPR, której wynik sondaże przewidywały na poziomie zaledwie 5-8 proc. - stał się powołany do życia we wrześniu lewicowo-nacjonalistyczny blok "Ojczyzna", który na razie zajmuje czwarte miejsce z poparciem wynoszącym 7,89 proc.
Pięcioprocentowego progu wyborczego nie przekraczają natomiast dwa ugrupowania liberalne - Jabłoko (4,19 proc.) i Sojusz Sił Prawicy (3,44 proc.). Rozdziela je bliska komunistom partia agrarna (3,50 proc.).
4,89 proc. wyborców skorzystało z możliwości, jaką daje im ordynacja wyborcza i opowiedziało się przeciwko wszystkim 23 znajdującym się na liście partiom politycznym.
Jeżeli ostateczne wyniki będą zbliżone do podanych przez komisję, najprawdopodobniej oznaczać to będzie, że Kreml zdobył bezwzględną większość miejsc w parlamencie.
***
W większości spośród 90 tys. lokali wyborczych głosowanie odbywało się bez incydentów. Mimo to nie obyło się bez kilku przykrych wydarzeń. W Moskwie nieznana kobieta, najprawdopodobniej członkini radykalnej Partii Narodowo-Bolszewickiej, trafiła jajkiem premiera Michaiła Kasjanowa, zaś w innym lokalu wyborczym awanturę urządził przywódca nacjonalistów Władimir Żyrinowskij.
Głosowała znaczna większość polityków, w tym zarówno prezydent Władimir Putin, jak i jego poprzednicy - Borys Jelcyn i Michaił Gorbaczow.
Gdy Gorbaczow przyszedł do lokalu wyborczego, został postawiony na końcu kilkudziesięcioosobowej kolejki. Ostatni przywódca ZSRR odstał swoje i nie skorzystał z propozycji stojących przed nim ludzi, którzy chcieli ustąpić mu miejsca.
Telewizje z lubością pokazywały twórcę pieriestrojki ze stoickim spokojem czekającego wśród "zwykłych śmiertelników" i odbierającego na końcu kartę do głosowania, podobnie jak ujęcia, na których komisja wyborcza sprawdza dokumenty prezydentowi Władimirowi Putinowi.
Łącznie w wyborach startują 23 partie.
Wyborom do parlamentu towarzyszą wybory przywódców 11 rosyjskich regionów, w tym 10-milionowej Moskwy, gdzie niemal pewien jest wybór na czwartą kadencję obecnego mera Jurija Łużkowa i ponad 4- milionowej Baszkirii, gdzie walkę o reelekcję toczy rządzący od 1990 roku tą uralską republiką Murtaza Rachimow.
sg, pap
O rosyjskiej scenie politycznej i wyborach do Dumy czytaj też w najnowszym numerze "Wprost": Wiosna Putina