Do zdarzenia doszło 20 lutego. 45-latek otworzył ogień w trzech różnych miejscach. W wyniku prowadzonej przez niego akcji śmierć poniosło sześć przypadkowych osób. Dwie kolejne trafiły do szpitala z ciężkimi obrażeniami.
Mężczyzna złożył już zeznania, z których wynika, że w noc, gdy doszło do zabójstwa na ekranie jego telefonu pojawił się znak, który został przez niego odczytany jako głowa diabła. Dalton tłumaczył, że od tej chwili całkowicie stracił nad sobą panowanie. - Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, to przejęło kontrolę nad całym moim ciałem. Ta aplikacja to zło, bardzo się bałem, że w końcu zrobię coś strasznego, że ktoś będzie kazał mi zabić rodzinę - tłumaczył Amerykanin. - Ta aplikacja robi z człowieka marionetkę, manipuluje i przejmuje kontrolę. Uber w ogóle nie dba o swoich kierowców. Jesteśmy traktowani instrumentalnie, jak pionki, które kompletnie się nie liczą. To aplikacja Uber zmusiła mnie do tego, żebym strzelał - dodał.
Dalton zostanie poddany badaniom psychiatrycznym. Usłyszał on także zarzut zabójstwa sześciu osób i napaści z użyciem broni palnej.
W związku z tym, Dalton zapowiedział złożenie wniosku przeciwko Uberowi. Napisany odręcznie, dwustronny dokument trafił już do sądu w Detroit. - Ta firma zrujnowała mi życie. A nigdy nawet nie byłem na żadnym oficjalnym spotkaniu, nie widziałem żadnego z pracowników "na żywo". Ponadto,ci którzy mają jakiekolwiek problemy ze zdrowiem są przez nich dyskryminowani. To, co się stało to koszmar i ktoś powinien ponieść tego konsekwencje - podkreślił 45-latek.
Z kolei szef ochrony w Uberze, Joe Sullivan napisał w oficjalnym oświadczeniu, że "firma wyraża swój żal i przerażenie w związku z tragedią w Kalamazoo".
Daily Mail