- Stoimy przed historyczną szansą na normalizację naszych stosunków - powiedział witającym go na hawańskim lotnisku Kubańczykom amerykański prezydent. W imieniu kubańskich władz Baracka Obamę przywitał minister spraw zagranicznych Bruno Rodriguez. Oficjalna ceremonia powitania planowana jest jednak na poniedziałek 21 marca.
Amerykańskie media zwróciły uwagę na nieobecność na lotnisku Raula Castro, który we wrześniu ubiegłego roku osobiście przywitał papieża Franciszka, a wcześniej również prezydenta Francji Francois Hollande'a.
Obama powitał Kubańczyków na Twitterze pytaniem: "Jak leci Kubo?". Podkreślił, że podczas trzydniowej wizyty chce przede wszystkim spotkać się z mieszkańcami Kuby, aby bezpośrednio od nich dowiedzieć się, jakie mają problemy. Prezydent USA zapowiedział, że spotka się z Raulem Castro, ale nie będzie rozmawiał z jego bratem Fidelem. Ponadto, planowane są także spotkania z przedsiębiorcami, przedstawicielami mediów, a także z kubańskimi dysydentami oraz prominentnymi przedstawicielami opozycji.
Negatywnie do decyzji o wizycie na Kubie odniósł się niedawny kandydat na urząd prezydenta Jeb Bush. Polityk zaznaczył, że tego typu działania "łamią mu serce", ponieważ "jego marzeniem jest to, żeby Kuba kiedyś była wolna. Ponieważ tak nie jest, moment na wizytę nie jest odpowiedni".
Waszyngton zerwał relacje dyplomatyczne z Kubą, gdy prezydentem USA był gen. Dwight Eisenhower. Powodem była polityka rządu rewolucyjnego Fidela Castro. W grudniu 2014 roku Obama zapowiedział koniec izolacji wyspy, dzięki czemu istniejące na Kubie specjalne przedstawicielstwo (Interest Section – red.) mogło zostać zastąpione ambasadą.
Reuters, Wprost.pl