– Był bardzo dobrym uczniem – mówi Veronica Pellegrini, dyrektorka Institut de la Sainte Famille d'Kask w brukselskiej dzielnicy Schaerbeek.
Najim Laachraoui ma belgijskie obywatelstwo. Urodził się 18 maja 1991 roku, a wychował w Schaerbeek pod Brukselą. Rodzina widziała go po raz ostatni w lutym 2015 roku. Potem mężczyzna wyjechał na kilka miesięcy do Syrii, gdzie posługiwał się przydomkiem Idriss Abu. Laachraoui był jednym z zamachowców-samobójców, którzy zdetonowali ładunek wybuchowy na brukselskim Zavantem.
Zamachy w Brukseli
Przypomnijmy, według informacji uzyskanych przez agencję Belga od minister zdrowia Królestwa Belgii Maggie De Block w dwóch zamachach w stolicy Belgii Brukseli 22 marca przynajmniej 34 osoby zginęły, a ponad 200 zostało rannych. MSZ poinformowało, że wśród rannych znajduje się troje Polaków.
Pierwszy wybuch (o jednym poinformowali premier i prokurator federalny Belgii, podczas gdy media wciąż informują o dwóch - red.) miał miejsce około godziny 8.00 w hali głównej Portu Lotniczego Bruksela (Zaventem – red,). Eksplozja miała miejsce przy stanowisku odpraw linii lotniczych American Airlines. Siła wybuchu była tak duża, że zniszczone zostały szklane ściany budynku oraz zerwał się podwieszany sufit. Zginęło przynajmniej 12 osób, a 92 zostały ranne. Po zamachu wstrzymano ruch lotniczy z portu w Zaventem oraz drogowy i kolejowy w okolicy.
Zamach w metrze
Około godziny po wybuchu na lotnisku doszło do eksplozji na stacji metra Maalbeek nieopodal budynków, w których mieszczą się instytucje unijne m.in. Komisja Europejska. Śmierć poniosło co najmniej 20 osób, a 106 zostało rannych.
Reuters, wprost.pl